bańka

źródło: canva.com

od kilku tygodni (już nie liczę czasu tej kwarantanny) jak nigdy towarzyszy mi poczucie życia w bańce. właśnie teraz mam wyjątkowo silne wrażenie, że żyję w innym świecie. pewnie nie wiecie, że z wykształcenia jest m.in. filozofką(!) - to nie mógł być przypadek, i trochę temu przypisuje moją tendencję do takich rozmyślań.

bańka. moja zajebista strefa komfortu. segreguję w niej śmieci, staram się żyć ekologicznie, ograniczam ilość zużywanego plastiku. bliskie są mi w niej relacje i komunikacja otwarta, przyjazna, empatyczna, szanująca granice i życiowe wybory, biorąca odpowiedzialność. czytam w niej książki, chodzę na koncerty, do teatru, oglądam filmy, rzadko oglądam TV (nie posiadam telewizora). chodzę w niej do lasu, na wybory, na spacery... ogólnie dużo chodzę. utrzymuję w niej kontakty z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi - zależy mi na nich.

umościłam się w niej. znalazłam też partnera w podobnej bańce i tak sobie żyjemy, przechodząc z jednej do drugiej. mam świadomość, że każdy ma swoją bańkę, już jakiś czas temu zauważyłam, że nie w każdej jest tak samo - kiedyś mówiłam, że nie ma rzeczy oczywistych (dla każdego oznaczało to coś innego), ale teraz doświadczam jakiegoś wielkiego kur...a olśnienia. parafrazując przysłowie, każdy sobie bańkę skrobie

bardzo uogólniam - mam wrażenie, że każdy wie najlepiej wszystko: jak się leczyć, jak zarządzać, jak rozmawiać, jak wychowywać, jak hodować, jak uczyć i uczyć się, jak zarabiać, jak wydawać, jak się relaksować, jak być na maksa produktywnym etc.
byłoby to znośne, gdybyśmy zatrzymywali te nasze mądrości dla siebie, ale bańki pękają (obecnie z dużą intensywnością) i wszystko się wylewa i zalewa i oblepia. zostają po nich ślady, które trudno usunąć.

mam kolejne wrażenie: bardzo trudno (znowu uogólniam) przyjąć nam jedną prawdę(?), może bardziej strategię na to wszystko co się dzieje. ze smutkiem stwierdzam, że na spójne, trzeźwe stanowisko z góry trudno jest liczyć.

marzy mi się, żebyśmy oddolnie zaufali sobie samym i sobie wzajemnie, puścili to, co tak kurczowo trzymamy i po prostu byli. witajcie.



Komentarze