czego nie rozumiesz?!

Źródło: cc search


teraz jest trudny czas. dla nas wszystkich. jesteśmy zmuszeni do przebywania ze sobą blisko, często bliżej niż zwykliśmy. szczęściarzami wydają się ci, którzy mieszkają w domach z ogrodami - jeszcze do swego ogrodu można wyjść, nie mają dzieci (chociaż i tak jest trudno - trust me), mają przed sobą wizję ciągłości pracy.

teraz jest trudny czas. ja i moi najbliżsi staramy się jak możemy zachować środki bezpieczeństwa: prawie nie wychodzę z domu (jak już wychodzę, to naprawdę w ostatniej potrzebie - przewietrzyć głowę również - i czuję się wtedy jak przestępczyni), mimo tego, że mam większość rodzeństwa na tym samym osiedlu, jeśli w ogóle się widzimy, to co najmniej na odległość 5 metrów, moich rodziców nie widziałam od lutego, zapowiada się, że jeszcze trochę się nie zobaczymy (nie zdecyduję się pojechać do nich 100 km w jedną stronę, żeby rozmawiać z nimi na szerokość ogrodu - zwyczajnie się zapłaczę, moja przyszła teściowa widziała swojego nowonarodzonego, jedynego, wnuka może przez tydzień. no i zwyczajnie się o nich boję.

teraz jest trudny czas. wiem, że dużo osób straciło pracę i pewnie jeszcze więcej ją straci. ja robię "w edukacji", o pracę, przynajmniej w najbliższym czasie, nie powinnam się martwić, a jednak czasami pojawia się cień niepokoju, że może... "przecież to absurd prowadzić zajęcia leśne przez internet", "nie jesteś w stanie zdalnie wesprzeć swego ucznia", "będziesz musiała się z wszystkiego rozliczyć", "to, co robisz jest co najmniej nieciekawe"... tak mi szepcze ten mój cień. z drugiej strony, myślę, że mam jednak luksusowe warunki: nie muszę dzielić czasu między pracę a opieką nad dziećmi, ani nad kimkolwiek. 

teraz jest trudny czas. myślę o tych wszystkich dzieciakach, które nie rozumieją, bo mają do tego prawo, co się dzieje, dlaczego mają tyle zadawane, dlaczego nie mogą wyjść, dlaczego nia mogą pojechać do babci, dziadka, przyjaciela i się do niego przytulić. myślę o nastolatkach - już nie dzieciach, a jeszcze nie dorosłych, z burzami hormonów na pokładzie, od których wymaga się dojrzałej postawy i zrozumienia sytuacji. myślę o dzieciakach z niepełnosprawnościami, dla których szkoła, rehabilitacja, spotkanie z terapeutą były filarami, dającymi poczucie bezpieczeństwa. myślę też o ich rodzicach.

myślę o tym wszystkim, i mam wielką ochotę wykrzyczeć słowami, których nawet ja bym wstydziła się wypowiedzieć szerszemu gronu, o króre nikt by mnie nie posądzał (może P. nie byłby bardzo zaskoczony), przy wyrzucaniu których cała bym się trzęsła z tej wściekłości i niemocy. słowami, które mogę streścić w jednym pytaniu: czego dorosły człowieku nie rozumiesz?!

dlaczego nie siedzisz na dupie w domu (ciesz się, że go masz), jeśli naprawdę nie musisz (praca, apteka, sklep spożywczy, króciutkie przewietrzenie, żeby nie zwariować)?

dlaczego pozwalasz swoim dzieciom wychodzić na dwór i spotykać się ze znajomymi? 
wierzę, że jest ciężko, i tobie i im. spróbuj porozmawiać ze swoim dzieckiem o tym, co się dzieje, jak ty się masz, jak ono, zamiast wypuszczać je, razem z jego problemami.

dlaczego nie przestrzegasz zaleceń, dotyczących stosowania środków zabezpieczających? wirusy są niewidoczne, nie znaczy jednak, że ich nie ma (choć ciężko w to uwierzyć). jeśli potrzebujesz odświeżyć wiedzę z biologii, z tematu "wirusy i bakterie" polecam jeden z filmów z serii "Było sobie życie" - możesz obejrzeć razem z dzieckiem i z nim o tym porozmawiać. rękawiczki, dezynfekcja i maseczki naprawdę mają sens - stanowią dodatkowe zabezpiezenie izolujące ciebie od potencjalnego źródła zakażenia. stanowią również zabezpieczenie innych osób na wypadek gdybyś ty (tak, ty) był takim źródłem.

dlaczego nie zwrócisz się o pomoc do specjalisty? to ludzkie bać się, nie mieć sił, mieć poczucie bezradności i braku sensu. to konsekwencja bycia w stanie zagrożenia i stałego stresu. jeśli wyczerpiesz swoje zasoby (a taka sytuacja wyczerpuje je w błyskawicznym tempie), bez wsparcia lub życiodajnego źródła, nie dasz rady. 

jesteśmy w sytuacji, w której ważna jest tzw. odpowiedzialność zbiorowa. jeśli wszyscy nie będziemy pchać tego koronowózka, nie dojedziemy szybko do końca. jeśli nie będziemy wszyscy stosować się do zaleceń, jeszcze długo będziemy siedzieć w tych domach, patrzeć na tych naszych bliskich i zapominać, że ich kochamy.

dlatego jeszcze raz: czego człowieku, .........., nie rozumiesz?!

Komentarze