pokorna

podobno pokorne cielę dwie matki ssie. podobno pokorni, analogicznie do tych ostatnich, będą pierwszymi. czy ja taka jestem? mam nadzieję, że już nie. pokora nie kojarzy mi się zbyt atrakcyjnie. takie to ciche, stojące zawsze grzecznie i czekające na swoją kolej. swoją stroną, ciekawe, że właśnie takie rozumienie zagnieździło się w mojej głowie.

są jednak takie sytuacje i moce, przed którymi chylę głowę. natura - zwłaszcza góry - skłaniają mnie do maksymalnej powagi i ostrożności. podobną postawę wywołują we mnie historie ludzkie, dotyczące zwłaszcza dzieci.

ostatnie dwa tygodnie spędziłam na obozie zimowym z trzydziestoma pięcioma osobowościami, w wieku od dziesięciu do piętnastu lat. nie wiem, czy istotny, choć w tym przypadku pewnie tak, będzie fakt, że większość z tych dzieciaków wychowuje się w domach dziecka lub w rodzinach zastępczych - w znacznej mierze były to tak zwane sieroty społeczne (ich rodzice są niewydolni wychowawczo). przed wyjazdem miałam okazję zapoznać się z ich sytuacją. pierwsza myśl, jak przyszła mi wtedy do głowy to to, że jestem prawdziwą szczęściarą.

nic wielkiego, mogliby powiedzieć ci, pracujący na co dzień z takimi dzieciakami. nie mamy wpływu na losy innych, zwłaszcza obcych nam osób. możemy pomóc im teraz, stwarzając optymalne warunki rozwoju lub po prostu jadąc z nimi na obóz i dobrze się bawiąc. zgadza się. tylko, że widząc blizny na rękach nastolatki lub plecach dziesięciolatka, słuchając o tym, że jest śmieciem (utwierdzanym w tym poglądzie przez jego prawnych opiekunów), jakoś trudno mi nad tym przejść do porządku. 

po co o tym piszę? podejrzewam, że to doświadczenie długo pozostanie w mojej pamięci. co mogę z tym zrobić? szczerze mówiąc, nie wiem. moja bezradność oraz bezradność i niewydolność systemu porażają mnie. wiem, że na poziomie świadomości, historie tych dzieciaków będą już zawsze ze mną. od dwóch tygodni, z każdym dniem coraz bardziej, doceniam to, co się wokół mnie dzieje i z kim mam szczęście przebywać. niebywałe, jak bardzo można być niewidomym życiowo.


Pisanki Blog


Komentarze