POSZUKUJĄC #6 odważ się

w poszukiwaniu pracy stałej lub dodatkowej śmiało możemy wskazać tysiące - nie, no dobra, setki, a może zresztą dziesiątki - elementów, mających wpływ na nasze szanse, na przykład w procesie rekrutacji. zbierane latami/miesiącami doświadczenie, kompetencje, posiadane umiejętności, wykształcenie (choć coraz rzadziej), gotowość pracy w zespole, miła aparycja(!), samopoczucie rekrutera, preferencje szefostwa... jak to mówią "sky is the limit".

zazwyczaj do złożenia aplikacji skłania nas - a mnie na pewno, potrzeba posiadania zajęcia, najlepiej takiego za które płacą nie z łachą i wyrozumiałością, ale z uśmiechem na ustach, lub też potrzeba dopełnienia swojego ciwi/portfolio (jak kto woli). inne pomysły nie przychodzą mi do głowy.

w przypadku tak zwanej freelancerki - słowo tak modne, że chyba już passe, skłaniam się do tego drugiego powodu. i właśnie ja, działająca ostatnio, można powiedzieć pół-na-pół, poczułam tę potrzebę. zanim jednak wprowadziłam ją w fazę realizacji musiała pojawić się ODWAGA.

właśnie ONA jest u mnie kluczowa. ostatnio rozmawiałam z kuzynką o tym, co skłania ją do działania. w jej przypadku jest to sam POMYSŁ. pojawia się i nie ma wymówek, zastanawiania się, rozkładania na czynniki pierwsze. po prostu: wchodzi w to, albo nie (tak przynajmniej to widzę). ja pomysłów mam kupę i jeszcze trochę. nie analizuję ich przesadnie. siedzą w mojej głowie, na papierze, w pliku ewentualnie i czekają. a na co? a no właśnie! na to, że się odważę. a z tym różnie bywa.

Freud, psychologia procesu, transakcyjna i jaka tylko, pewnie znalazłyby wytłumaczenie mojej postawy. bez przesadnego wnikania w najodleglejsze przeżycia, stwierdzam, że ma to związek z poczuciem wartości.

w każdym razie, jakiś czas temu ODWAŻYŁAM SIĘ. zrobiłam krok. jeden, drugi, pięćdziesiąty. wylazłam (inaczej tego nie ujmę) z mojej strefy komfortu. i co? zostałam super przyjęta. dałam się poznać z zupełnie innej strony. otworzyły się przede mną drzwi, których nie brałam pod uwagę. trudno było mi w to uwierzyć (puk puk, wiaro w siebie), a jednak. było warto.




teraz tylko muszę dbać o to, żeby tego nie spieprzyć. 


Komentarze