rosół musi być

kilka lat temu, prowadząc innego bloga napisałam tekst o tym, jak u mnie w domu spędzamy Święta Bożego Narodzenia (czytając go jeszcze raz, zaszkliły mi się oczy). nie wiem jak to będzie wyglądało, gdy powiększy nam się rodzina, wiem, jak jest teraz. partyjka monopolu albo osadników każdego wieczora, pyszne jedzenie, rodzinny zjazd drugiego dnia świąt. coroczny rytuał znaczy dla mnie wiele, daje poczucie bezpieczeństwa i czyni ten czas wyjątkowym.

do świąt grudniowych jeszcze trochę czasu, ale...

rodzinę mam sporą. na przestrzeni lat wypracowaliśmy własną tradycję. przynajmniej trzy razy w roku spotykamy się w jak największym gronie: przy okazji Wielkiej Nocy, Wszystkich Świętych i Bożego Narodzenia właśnie. jeśli nie w Braniewie, to w Olsztynie. "na groby" jeździmy zawsze na wieś.

do zeszłego roku, oprócz naszych zmarłych (dziwnie brzmi), odwiedzaliśmy tam naszego dziadka i ciocię Stasię. w miarę możliwości była karkówka w sosie, ziemniaki i dziadkowe buraczki z chrzanem. rosół był zawsze. do tego ciasto, kawa, herbata i wino. banalny zestaw? jadąc do Radziejewa mogłam w ciemno obstawiać menu. do zeszłego roku.

tydzień temu znowu się spotkaliśmy. szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, jak to będzie. po śmierci dziadka i cioci myślałam, że wszystko się rozejdzie, rozmyje brakiem czasu i spoiwa. jak się okazało, wystarczyły tylko chęci. ciocia Hania ugotowała rosół, my przywieźliśmy wazę i chochlę, były ciasta, kawa, herbata i wino, jak zawsze.

rodzinnie nie jesteśmy specjalnie uczuciowo wylewni. jestem jednak przekonana, że siedząc przy jednym stole, na naprędce skonstruowanej ławie wiemy, co nas łączy.





Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. ja pisząc też... jesteśmy mega uczuciowi na nasz sposób :)

      Usuń
  2. mi też świeżo zrobiony makijaż szlag trafił jak zobaczyłam to zdjęcie... *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiecie, co znaczy ten post dla mnie. W tym zabieganiu nie było czasu bym Wam powiedziała, jak ostatnimi czasy wzruszał się Dziadek. Dwa lata temu, być może po WŚ, ale nie dam głowy, z zaszklonymi oczami zapytał: "Powiedz mi, co to jest, że Wy tak wszyscy przyjeżdżacie?".
    Zdjęcie z wiadomej imprezy...i zaraz wspomnienie rzuconego mi cichcem zdania: "Mogliście matkę też przywieźć". No i Ciocia Stasia, która zawsze Każdego wyglądała ( ta druga, zresztą, też).
    Powiem tak: dobrze być tam, gdzie jest się oczekiwanym. :)
    No i Agatka........ "Jest taka tradycyjna" :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz