absmak

sporo mogę o sobie powiedzieć - sporo zarzucić, ale nie to, że jestem przesadnie wrażliwa. niewiele sytuacji, zjawisk lub obiektów powoduje u mnie tzw. wstręd (chyba, że jest to karaluch - nawet jego zdjęcie w książce mnie odrzuca). jestem córką biolożki, w naszym domu można było znaleźć naprawdę dziwne rzeczy, od szkiełek mikroskopowych z różnymi próbkami, preparatów w formalinie, suchych krabów i rozgwiazd, ludzką czaszkę po kręg małego wieloryba. mówiąc wprost, niewiele rzeczy mną ruszało.

w ostatni piątek sierpnia od/zwiedziłam w gdańsku wystawę "the human body exhibition". same informacje na temat tej ekspozycji wydały mi się dość kontrowersyjne i mega ciekawe. miałabym przegapić taką okazję. nic co ludzkie nie jest mi obce! (ta maksyma wyjątkowo tu pasuje)

pojechaliśmy, zgarniając po drodze siostrę moją najmłodszą i koleżankę-na-co-dzień-gdańszczankę. rozrywka to nie tania: pojedyńczy "dorosły" bilet kosztował 50 zł (w soboty i niedzielę 60), ale na co mamy wydawać pieniądze, jeśli nie na wzbogacanie naszych doświadczeń:) przed wejściem do sal z "eksponatami" obowiązkowa szatnia, zakaz wnoszenia torebek, aparatów i włączonych telefonów komórkowych. w środku ciepłe, suche powietrze (obawiałam się zapachu) i one - szczątki. inaczej tego nazwać nie mogę. w jednej gablocie ręka i noga, w drugiej dłoń (wyliczanka: ręka-noga-mózg-na-ścianie zyskuje nowe znaczenie), obok stoi ... spreparowany (?) człowiek. widoczne są wszystkie mięśnie, ścięgna i żyły. zęby i paznokcie na swoich miejscach, usta, małżowina uszna i nos zachowane, wysuszone jądra i prącie są. "autorzy" pozostawili nawet kawałki skóry z brwiami i pępki(!)

przechodząc przez kolejne sale zwiedzamy układ ruchowy, nerwowy, krwionośny, pokarmowy i rozrodczy. naprawdę, wiele się można nauczyć. być może, dzięki tej wystawie zyskamy nowych lekarzy (albo koronerów;>) oglądając poszczególne "eksponaty" byłam pod wrażeniem ogromu pracy, jaką trzeba było w "to" włożyć. z drugie strony, zastanawiałam się co siedzi w głowie osoby, która wpadła na taki pomysł - preparowania ciał ludzkich. oby nie stało się to normą!

na stronie wystawy można przeczytać, że jej misją jest "zachwycić, informować i nauczyć zwiedzających zrozumieć piękno i funkcjonowanie ludzkiego ciała", a zakładanym celem "jest zwrócenie uwagi odwiedzających na konieczność troski o najwaźniejsze, co mamy - niezwykłe ciało". założenia godne! u mnie jednak pojawiły się lekkie nudności. wolałabym, żeby wynikały one z głodu, ale to chyba te pępki... 

piękno i genialność ludzkiego ciała, jako dzieła szeroko pojętej natury, doceniam w stu procentach. świadoma obowiązków wynikających z posiadania takowego, staram się o nie dbać. coś jednak nie tak! pomijając to, jak się czułam, nie jestem gotowa na takie wrażenia. w stambule, widok wiszącej w witrynie sklepu mięsnego, obdartej ze skóry kozy, wywołał podobne odczucia. 
poznawczo, jestem jak najbardziej za zgłębianiem tajemnic naszego organizmu. etycznie i estetycznie, nadal odczuwam absmak.


Komentarze