gruszki placki

powoli staję się monotematyczna:/ znowu jedzenie... boję się, że jak tak dalej pójdzie zmienię rozmiar o kilka literek;)

wczoraj kupiłam gruszki -miałam zamiar dodać je do makaronu ze szpinakiem i fetą. nie złożyło się. na najbliższe obiady mam zupę.
zatem... kupując te gruszki poprosiłam Panią-z-warzywniaka o twarde. tak już mam, lubię twarde owoce:) nie mam powodu podejrzewać sprzedawczyni o jakiś przekręt, ale gruszki swoją twardość straciły dzisiaj. co tu robić? poszperałam w internecie... do ciasta potrzebne jest masło (brak) i odpowiednia forma (brak). placki?... ciepło... racuchy?... cieplej... takie bez drożdży?...strzał!;) znalazłam ekstra prosty przepis (TUTAJ), który pozwoliłam sobie trochę udoskonalić:)





składniki:
1,5 kubka mąki pszennej
2-3 łyżki śmietany (ja użyłam zwykłej 18-stki)
2 jajka (oddzielamy żółtka od białek)
1/3 kubka przegotowanej/mineralnej zimnej wody
trochę cukru waniliowego (jak nie ma, nic się nie stanie)
łyżka cukru
dwie gruszki
olej do smażenia



przygotowanie:
mąkę wymieszaj z dwoma żółtkami, śmietaną i wodą (wyjdzie dość gęsta masa); białka ubij (same) na sztywną pianę i stopniowo dodawaj do ciasta, cały czas mieszając (konsystencja będzie już rzadsza), dodaj uprzednio starte gruszki (proponuję odcedzić je od soku, który powstał podczas tarkowania i dodać je w miarę suche);dodaj cukry i cokolwiek jeszcze chcesz:)
tak przygotowane ciasto wylewaj małymi porcjami (łyżka do zupy jest ok) na rozgrzany głębszy olej. po zdjęciu placka z patelni warto go na moment położyć na papierowym ręczniku - przynajmniej odrobina tłuszczu pójdzie w papier;p

powstrzymuję się, żeby ich wszystkich nie zjeść na raz:D


Komentarze