zakochałam się...
dokładnie! miłością zapałałam do polskiej edycji MasterChef'a. co prawda, już dawno po telewizyjnych emocjach i nawet przypadkiem znam zwycięzcę, ale co tam. nie o to chodzi.
chodzi o to, że mam teraz co robić i koniecznie powinnam się tym zająć (a wiadomo, jak przed sesją: robisz wszystko, tylko nie to, co trzeba), mam sporo transferu do wykorzystania i uwielbiam patrzeć, jak ktoś gotuje:) związek doskonały!
j'aime;)
oglądaj i zostań, zostań szefem kuchni - zawsze chciałam się wbijać po znajomości i bez kolejki do zatłoczonej restauracji
OdpowiedzUsuńszanse na tego szefa marne;>, ale gdyby, zapraszam bez kolejki;)
OdpowiedzUsuń