majówka w dużym mieście

święta, święta... i po pierwszym majówkowym szaleństwie. jak informował mnie fejsbuk, sporo moich znajomych wyjechało relaksować się w góry, nad morze, jezioro, do lasu - gdzieś poza miasto. i bardzo fajnie. podziwiam determinację i zdolności organizacyjne!

nasza majówka nie zapowiadała się rewelacyjnie. jakoś nie zgraliśmy się ze znajomymi, jakoś nie było pomysłu. szczerze mówiąc, w tym roku perspektywa majowego długiego weekendu powodowała u mnie stan ostrej irytacji. od czego miałabym odpoczywać? 
zawsze jednak można coś pozwiedzać:)

wybraliśmy poznań. miasto owe lubimy, nawet bardzo. mi osobiście podoba się połączenie starej zabudowy z nowoczesną architekturą (bardzo odkrywcze;p). pierwszy raz odwiedziłam poznań w liceum i właśnie to wrażenie utkwiło mi w pamięci. 
dotychczas zatrzymywaliśmy się u znajomych, ale tym razem "zamieszkaliśmy" w hostelu poco loco. miejsce super, w centrum Centrum, blisko dworca pkp i starówki, świetna atmosfera, śniadania w cenie noclegu... polecamy gorąco:D

biorąc pod uwagę stuprocentowe korki, zdecydowaliśmy się na podróż koleją. oczywiście, atrakcje typu "siedzenie na korytarzu" czy "stanie przy toalecie" w cenie biletu. na pkp zawsze możesz liczyć! fajną rzeczą okazała się natomiast opcja biletu turystycznego. za 79 zł (od osoby) mogliśmy jeździć przez cały weekend, po całej polsce pociągami przewozów regionalnych. finansowo bardzo nam to odpowiadało:)

po pięciu godzinach podróży, poznań przywitał nas deszczem. do wieczora zdążyło się jednak wypadać i na piątkowe piwko poszliśmy już "suchą stopą". sobota gwarantowała słońce. większość dnia spędziliśmy nad jeziorem malta. atrakcji w bród! od obowiązkowych ścieżek rowerowych, wesołego miasteczka po tor saneczkowy i wyciąg narciarski (oba czynne!). załapaliśmy się nawet na zawody kajakowe... przystojni kajakarze;D spacer wokół jeziora zajął nam trochę czasu (nawet się opaliłam), więc po obiedzie wróciliśmy prosto do hostelu. 
po małej sjeście przy kawce i herbatce, wybraliśmy się do przypadkiem odkrytego rano miejsca:
kluboksięgarnia GŁOŚNA znajduje się w starej kamienicy, niedaleko naszego hostelu, wchodzi się do niej od dość obskurnego podwórka, jak do mieszkania. w środku bardzo przyjemna jasna przestrzeń z oryginalnymi stołami i siedzeniami. w ofercie baru piwa regionalne z warmii! (hitem jest chyba wiśnia w piwie) tego wieczoru wyświetlane były filmy nieme, więc mieliśmy okazję zapoznać się z kinem z pierwszej dekady XX wieku. zawsze coś nowego:)

w niedzielę powrót. korzystając z naszych turystycznych biletów, postanowiliśmy zahaczyć o toruń. obiad w barze mlecznym MAŁGOŚKA i piwko na barce... majówa pełną gębą:)

      * powyższe zdjęcia pochodzą ze stron przywołanych w tekście

Komentarze