gdyby koza

już nie kózka...
nogi nie złamałam, ale chodzę jak potłuczona. zmagając się z bólem lewej części dolnych pleców;p, myślę sobie: "zachciało się pierdzielowi bawić z młodzieżą!" przesady w tym może odrobina, ale brak kondycji jest faktem. a było tak:

w ostatni weekend, po raz dwudziesty pierwszy odbył się Wiosenny Rajd Pieszy BORYNA. od kilku lat mam przypisaną (dumnie brzmiącą) funkcję komendantki ds. programowych;D naszym założeniem jest nie tylko pokonywanie kilometrów, ale również przekazywanie uczestnikom pewnych wartości, wiedzy i organizacja czasu wolnego. krótko mówiąc, żeby dzieciaki nie były zostawione same sobie, między dotarciem na miejsce noclegu, a ciszą nocną, przeprowadzamy rozmaite zajęcia. w tym roku rozciągaliśmy się w piątek,  w sobotę graliśmy w mega grę planszową:

                            piątek, zdj. A. Białous



                            sobota, zdj. Ł. Ducki, A. Białous

i w sobotę... po zakończonej grze, przed ogłoszeniem ciszy nocnej, dzieciaki zaczęły bawić się w tzw. studnię. zabawa polega mniej więcej na tym, żeby przeskoczyć przez konstrukcję utoworzoną przez grupę osób (splecione ramionami, stoją w zwartym kręgu, głowy mają pochylone - w środku dziura) i trzymając się nóg jednej z tych osób opuścić się na podłogę - pozostając w pozycji zbliżonej do mostka (cały czas trzymając się tych nóg)...
usłyszałam: "Agata, grasz?" 
miałam wielką ochotę!
czy to chęć inte(g)racji, czy chęć udowodnienia, że jeszcze mogę, jeszcze nie jest tak źle... zagrałam. skoczyłam, przeczołgałam się przez studnię, spuściłam nogi i plecami walnęłam tak o podłogę, że chyba wszyscy słyszeli. dzielnie dotrwałam do końca gry.
siniaka nie ma, chodzić z trudem mogę. z dnia na dzień ból na szczęście jest coraz mniejszy. jaki z tego morał? stara, a głupia?
  

Komentarze

  1. Zawsze bałam się tej gry :P

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie do tej pory pociąga...;) zawsze jednak coś mi się przydarza. taki swoisty masochizm hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. no mnie też ta gra jakoś przyprawia o lęki, i jeszcze kanapka, to też jest straszne :]

    OdpowiedzUsuń
  4. wolę studnię od kanapki;p mam pewność, że nie zostanę przygnieciona:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz