słoneczka

w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym kojarzą się na ogół (przynajmniej mi) z przyjemnymi kolorowankami, piosenkami, ewentualnie z lekkimi ćwiczeniami, typu "wkręcanie żaróweczek/słoneczek"... (hę?)
za to gimnazjum to już inna zabawa, a nawet jazda bez trzymanki (choć czasami pewnie coś by się znalazło;>). po części, nie mamy co się dziwić durnym zachowaniom naszej młodzieży, skoro w podręczniczku, a właściwie w zeszycie ćwiczeń dla gimnazjum (część 2) pod tytułem "wychowanie do życia w rodzinie", autorstwa marii urban czytamy m.in.:

"Do prawidłowego rozwoju tożsamości płciowej potrzebna jest obecność w życiu dziecka obydwojga rodziców. Jednakże w wielu rodzinach dziecko wychowywane jest przez jedno z rodziców. Wtedy najczęściej inna osoba - dziadek, babcia, wujek, ciocia, starszy brat, siostra, bądź ktoś obcy, kto pokocha dziecko, przejmuje wiele funkcji brakującego rodzica. W procesie identyfikacji (identyfikacja = utożsamianie) z rodzicem własnej płci dziecko przyswaja określone ideały, wartości, normy i wzory zachowań. Uczestnicząc w życiu rodzinnym zauważa, że różniące się od siebie pod względem płci najbliższe osoby powołane są do różnych funkcji - kobieta do macierzyństwa, mężczyzna do ojcostwa. Dowiaduje się, że rodzicielstwo jest podstawową funkcją związaną z płciowością człowieka. Najczęściej naśladuje, odwzorowuje spostrzegane zachowania, uczy się w ten sposób, jak powinien zachowywać się mężczyzna, a jak kobieta. Rodzice mają w stosunku do chłopców i dziewczynek odmienne oczekiwania. Dlatego też, już od momentu narodzin dziecka jego płeć ostaje oznaczona odpowiednimi symbolami. Symbolami tymi są odpowiednie męskie i żeńskie imiona, różne formy i barwy odzieży, odpowiednie dla chłopców i dziewczynek zabawki. Rodzice oczekują stosownych dla płci zachowań córek i synów. W procesie wychowania stosują zarówno nagrody, jak i kary, aby dziecko przyswoiło pożądane zachowania".
(tekst zilustrowany zdjęciem matki i córki w kwiecistych sukienkach, zbierających kwiaty na łące oraz zdjęciem ojca z synem, którzy łowią ryby) 
pozostałe fragmenty są w tym samym tonie...

korciło mnie, żeby niektóre zdania wyróżnić i opatrzyć komentarzem... treści przekazywane w ten sposób  są po prostu złe. tłusty stereotyp ma się dobrze, rośnie w oczach! konia z rzędem temu kto mi, a przede wszystkim dorastającej osobie, wytłumaczy co to jest/na czym polega/czym powinien się charakteryzować prawidłowy rozwój tożsamości płciowej i dlaczego ktoś ma przejmować czyjeś funkcje (jakie funkcje? funkcjonalne to może być przenośne radio na baterie, mające w sobie budzik i termometr). 
absolutnie nie czuję się przez nikogo powołana do przypisywanej mi przez autorkę FUNKCJI (śmiech mnie ogarnia) macierzyństwa i mam się z tym dobrze. uwielbiam symbolikę, ale na pewno nie w takim wydaniu, a kwestia egzekwowania pożądanych zachowań karami i nagrodami mnie przeraża! 
a co na to gimnazjaliści? idę o zakład, że większość ma to głęboko....  

nie wiem czy w programie nauczania na poziomie gimnazjalnym jest jeszcze kolejny przedmiot pod szumnym tytułem "wychowanie seksualne", ale na myśl o potencjalnych podręcznikach, pomocach naukowych (wyobraziłam sobie pasy cnoty z wielkimi kłódkami haha) i samym przebiegu lekcji włos mi się jeży. 

nie dziwmy się zatem ostródzkim słoneczkom i dzieciom w szafach, bo w rzeczywistości nikt młodym ludziom nie mówi, że jak bzykną się w toalecie, to mogą chcąc nie chcąc zostać rodzicami (albo złapać syfa)... i już nawet lansowany przez program nauczania stereotypowy model rodziny nie pomoże. 


Komentarze