widziane - polecane(?)


odkurzając pisanki wspomnę o trzech filmach, z którymi ostatnio miałam okazję się zapoznać. przyznaję, że dwa z nich: CZARNY ŁABĘDŹ i KARMEL obejrzałam w zaciszu mojego pokoju, dzięki stronie ekino.tv [co prawda, to nic wielkiego, ale przy obecnym stanie kultury kinowej, zwłaszcza nie uczestniczeniu w niej, każde wyjście do kina ma znaczenie].
trzeci obraz to w polskim tłumaczeniu BEJBIS. nie mając specjalnie wyboru spośród olsztyńskich repertuarów, wybrałam się na ten film do awangardy. z całym szacunkiem dla tego kina [zresztą mojego ulubionego], bejbis nie było strzałem nawet w brzeg tarczy. reklamowany jako amerykańskie galerianki nie oddawał przywoływanego w porównaniu klimatu - był za bardzo ... amerykański(?) w każdym razie, mimo dramatycznego motywu przewodniego, był w moim odczuciu tylko kolejną opowiastką o amerykańskich nastolatkach. nawet scena rozp*** w szkole jakoś mnie nie przekonała. na dodatek ten nasz tytuł... zdecydowanie wolę oryginał: BABYSITTERS. na plus mogę zaliczyć jedynie niespodziewane zakończenie filmu. oceńcie sami.

idąc dalej... ani czarny łabędź, ani tym bardziej karmel nie są nowościami. ich tytuły miałam gdzieś zapisane na liście pt. must watch. z karmelem kojarzy mi się ogromny plakat wiszący w korytarzu mieszkania mojej siostry;)
szukając wspólnego mianownika obu filmów, znajduję historie kobiet. w przypadku czarnego łabędzia prozą życia bohaterki jest nieustanna rywalizacja z innymi tancerzami, toksyczną matką i własnymi lękami [swoją drogą, podejrzewam, że każdy z nas ma jakieś obsesje wpływające na jego zachowanie]. po obejrzeniu filmu było mi po prostu żal tej dziewczyny - zaczęłam się zastanawiać nad moimi fiksacjami...
karmel z kolei opowiada historię pięciu libańskich kobiet. pomimo tego, że akcja toczy się w salonie piękności, a bohaterki nie noszą nawet chust na głowach, daje się odczuć zasady panujące w tym kraju. każde zachowanie jest obserwowane i oceniane... nie przeszkadza to jednak cieszyć się bohaterkom ich kobiecością. w tym filmie tytułowy karmel, służący skądinąd do depilacji, nabiera nowego znaczenia.

jeśli miałabym polecić (lub nie) opisane filmy, zachęcam - co można z powyższego wywnioskować - do obejrzenia karmelu i czarnego łabędzia. bejbis umieszczam w kategorii "lekkie i niewymagające".

Komentarze

  1. "Czarnego Łabędzia" obejrzałam wczoraj i powiem, że momentami musiałam mocno się zastanawiać czy dana scena jest realna czy to wymysł bohaterki. Twórcy filmu pozostawili zakończenie otwarte, może i lepiej, bo nic do końca nie zostało powiedziane i to już tylko od nas zależy, co sobie wymyślimy - czy ona umarła? czy może wylądowała w psychiatryku? czy udało jej się z tego wszystkiego wyjść? No i ten film nieźle pokazuje jak otoczenie [matka, praca] mogą zniszczyć człowieka i doprowadzić go na skraj choroby psychicznej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz