tag:blogger.com,1999:blog-45407829422838248022024-02-20T00:55:45.080-08:00 pisankiagtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.comBlogger91125tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-65977736540787217572020-05-01T11:44:00.001-07:002020-05-01T11:49:37.391-07:00warkocz<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNg5g_d00If9VwcOSslOWQpHIm-MXbj2nSm5iH8aFuUhhfoBNjCCCCzsOF7ywuM-8EeKdXYLVRuLsmRUZqoY22rybU914Km7g4umW2z3jg8otl8bxlvNf2GMjWg3Hw6yxtLA5QeUb0oM4/s1600/Kopia+wp%25C5%2582yw.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="512" data-original-width="1024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNg5g_d00If9VwcOSslOWQpHIm-MXbj2nSm5iH8aFuUhhfoBNjCCCCzsOF7ywuM-8EeKdXYLVRuLsmRUZqoY22rybU914Km7g4umW2z3jg8otl8bxlvNf2GMjWg3Hw6yxtLA5QeUb0oM4/s640/Kopia+wp%25C5%2582yw.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: ccsearch</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
zamykam oczy i widzę, a właściwie czuję, jak silne dłonie osoby stojącej za krzesłem, na którym siedzę, mocno i cierpliwie zaplatają moje długie włosy. zaraz wstanę i pewnie będę zbierała się do wyjścia do szkoły, jeszcze tylko wsuwki, wpinane z wielką siłą, tak, że czuję je na skórze mojej głowy, tak, że przez dobę żaden włos nie wymknie się spod kontroli. </div>
<div style="text-align: justify;">
na pewno była to wczesna podstawówka, czesała mnie cioteczna babcia, która dla nas była ciocią, a moje włosy (w czasach swojej świetności warkocz sięgał mi do kolan) były powodem dumy moich babć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pamiętam też, że przyzwyczajona do mocno związanych włosów, zazdrościłam dziewczynom, które były w stanie chodzić, skakać, biegać z rozpuszczonymi. - ja nie byłam. do tej pory zazdroszczę. mam dużo włosów, które rosną mi dość szybko. nigdy nie miałam oporów, żeby je krótko obciąć - wiedziałam, że niedługo mi odrosną. zazwyczaj jednak noszę je związane.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlaczego o tym piszę? dzisiaj znowu plotłam te warkocze. przez dwa miesiące kwarantanny włosy mi urosły i odrosły, wymagają ujarzmienia. mimo moich wyobrażeń, chęci, możliwości noszenia rozmaitych fryzur, ostatecznie zawsze je związuję. plotąc tak dzisiaj przed lustrem, pomyślałam, że z tymi włosami jest jak z życiem, z naszymi rytuałami, przyzwyczajeniami, strategiami - zwłaszcza na trudne sytuacje. chciałoby się w końcu wyglądać inaczej, iść z rozwianym włosem, poczuć się kobieco (nie dziewczęco), a tu rzeczywistość i ...uj. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
przyzwyczajenie drugą naturą człowieka - nie uciekniesz od tego. życie zna mnóstwo takich historii: gdy dorosnę, nie będę taka jak moja matka, jak mój ojciec, wychowam dzieci inaczej, będę utrzymywała kontakt z całą rodziną, na pewno nie będę lekarzem, prawnikiem, księgową, aptekarzem i nim się obejrzysz...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wychodzi to zwłaszcza w relacji z partnerem i/lub dziećmi, w stresujących sytuacjach w pracy. jest jak tatuaż, który, nawet jeśli wykonany kiepskim tuszem, jest z nami i przypomina nam o okolicznościach jego powstania. to jest twoja - moja historia.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
możesz - mogę, z tym walczyć, chodzić w warkoczych, zasłaniać ciało. możesz - mogę, obciąć włosy lub wejść na warkoczowy level master, pielęgnować ten tatuaż lub zakryć go piękniejszym. możesz też - mogę i ja, przyjąć to z czym jesteś, zaopiekować się tym i po prostu żyć dalej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
obudź się!</div>
<br />
<br />agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-47401658894856837372020-04-16T05:51:00.000-07:002020-04-16T06:11:28.061-07:00bańka<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV8_486Ro87KNh-CL5qem3j-wQVD7RbmN_VunqTZ6hW_L-qwjA-21z4HBhzr7PHAob37tE7jao_XwoaxXR_kpNFAVcyIAjWxy3beAL-wtUO7R8xYn6mjMZMt_fbMojVFJEPXA2XyIqTes/s1600/krzyk+%25281%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="512" data-original-width="1024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV8_486Ro87KNh-CL5qem3j-wQVD7RbmN_VunqTZ6hW_L-qwjA-21z4HBhzr7PHAob37tE7jao_XwoaxXR_kpNFAVcyIAjWxy3beAL-wtUO7R8xYn6mjMZMt_fbMojVFJEPXA2XyIqTes/s640/krzyk+%25281%2529.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: canva.com</td></tr>
</tbody></table>
<br />
od kilku tygodni (już nie liczę czasu tej kwarantanny) jak nigdy towarzyszy mi poczucie życia w bańce. właśnie teraz mam wyjątkowo silne wrażenie, że żyję w innym świecie. pewnie nie wiecie, że z wykształcenia jest m.in. filozofką(!) - to nie mógł być przypadek, i trochę temu przypisuje moją tendencję do takich rozmyślań.<br />
<br />
bańka. moja zajebista strefa komfortu. segreguję w niej śmieci, staram się żyć ekologicznie, ograniczam ilość zużywanego plastiku. bliskie są mi w niej relacje i komunikacja otwarta, przyjazna, empatyczna, szanująca granice i życiowe wybory, biorąca odpowiedzialność. czytam w niej książki, chodzę na koncerty, do teatru, oglądam filmy, rzadko oglądam TV (nie posiadam telewizora). chodzę w niej do lasu, na wybory, na spacery... ogólnie dużo chodzę. utrzymuję w niej kontakty z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi - zależy mi na nich.<br />
<br />
umościłam się w niej. znalazłam też partnera w podobnej bańce i tak sobie żyjemy, przechodząc z jednej do drugiej. mam świadomość, że każdy ma swoją bańkę, już jakiś czas temu zauważyłam, że nie w każdej jest tak samo - kiedyś mówiłam, że nie ma rzeczy oczywistych (dla każdego oznaczało to coś innego), ale teraz doświadczam jakiegoś wielkiego kur...a olśnienia. parafrazując przysłowie, każdy sobie bańkę skrobie<br />
<br />
bardzo uogólniam - mam wrażenie, że każdy wie najlepiej wszystko: jak się leczyć, jak zarządzać, jak rozmawiać, jak wychowywać, jak hodować, jak uczyć i uczyć się, jak zarabiać, jak wydawać, jak się relaksować, jak być na maksa produktywnym etc.<br />
byłoby to znośne, gdybyśmy zatrzymywali te nasze mądrości dla siebie, ale bańki pękają (obecnie z dużą intensywnością) i wszystko się wylewa i zalewa i oblepia. zostają po nich ślady, które trudno usunąć.<br />
<br />
mam kolejne wrażenie: bardzo trudno (znowu uogólniam) przyjąć nam jedną prawdę(?), może bardziej strategię na to wszystko co się dzieje. ze smutkiem stwierdzam, że na spójne, trzeźwe stanowisko z góry trudno jest liczyć.<br />
<br />
marzy mi się, żebyśmy oddolnie zaufali sobie samym i sobie wzajemnie, puścili to, co tak kurczowo trzymamy i po prostu byli. witajcie.<br />
<br />
<br />
<br />agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-36495620547303229772020-03-31T10:21:00.000-07:002020-04-01T04:12:24.453-07:00czego nie rozumiesz?!<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtHQzFDTLMvOvfeJUahbK7JTEkx7cVK5hvogBgIDs9WCDZSHbOvi6dMlqff615N-4OSWSwWD85oMEDTrUqBnlJAcc8_qqu8ot5NlI0ZsMlTZ8nLH2FV97tvXhxwhIO927Ygg4k2XNAje8/s1600/krzyk.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="512" data-original-width="1024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtHQzFDTLMvOvfeJUahbK7JTEkx7cVK5hvogBgIDs9WCDZSHbOvi6dMlqff615N-4OSWSwWD85oMEDTrUqBnlJAcc8_qqu8ot5NlI0ZsMlTZ8nLH2FV97tvXhxwhIO927Ygg4k2XNAje8/s640/krzyk.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: cc search</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
teraz jest trudny czas. dla nas wszystkich. jesteśmy zmuszeni do przebywania ze sobą blisko, często bliżej niż zwykliśmy. szczęściarzami wydają się ci, którzy mieszkają w domach z ogrodami - jeszcze do swego ogrodu można wyjść, nie mają dzieci (chociaż i tak jest trudno - trust me), mają przed sobą wizję ciągłości pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
teraz jest trudny czas. ja i moi najbliżsi staramy się jak możemy zachować środki bezpieczeństwa: prawie nie wychodzę z domu (jak już wychodzę, to naprawdę w ostatniej potrzebie - przewietrzyć głowę również - i czuję się wtedy jak przestępczyni), mimo tego, że mam większość rodzeństwa na tym samym osiedlu, jeśli w ogóle się widzimy, to co najmniej na odległość 5 metrów, moich rodziców nie widziałam od lutego, zapowiada się, że jeszcze trochę się nie zobaczymy (nie zdecyduję się pojechać do nich 100 km w jedną stronę, żeby rozmawiać z nimi na szerokość ogrodu - zwyczajnie się zapłaczę, moja przyszła teściowa widziała swojego nowonarodzonego, jedynego, wnuka może przez tydzień. no i zwyczajnie się o nich boję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
teraz jest trudny czas. wiem, że dużo osób straciło pracę i pewnie jeszcze więcej ją straci. ja robię "w edukacji", o pracę, przynajmniej w najbliższym czasie, nie powinnam się martwić, a jednak czasami pojawia się cień niepokoju, że może... "przecież to absurd prowadzić zajęcia leśne przez internet", "nie jesteś w stanie zdalnie wesprzeć swego ucznia", "będziesz musiała się z wszystkiego rozliczyć", "to, co robisz jest co najmniej nieciekawe"... tak mi szepcze ten mój cień. z drugiej strony, myślę, że mam jednak luksusowe warunki: nie muszę dzielić czasu między pracę a opieką nad dziećmi, ani nad kimkolwiek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
teraz jest trudny czas. myślę o tych wszystkich dzieciakach, które nie rozumieją, bo mają do tego prawo, co się dzieje, dlaczego mają tyle zadawane, dlaczego nie mogą wyjść, dlaczego nia mogą pojechać do babci, dziadka, przyjaciela i się do niego przytulić. myślę o nastolatkach - już nie dzieciach, a jeszcze nie dorosłych, z burzami hormonów na pokładzie, od których wymaga się dojrzałej postawy i zrozumienia sytuacji. myślę o dzieciakach z niepełnosprawnościami, dla których szkoła, rehabilitacja, spotkanie z terapeutą były filarami, dającymi poczucie bezpieczeństwa. myślę też o ich rodzicach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
myślę o tym wszystkim, i mam wielką ochotę wykrzyczeć słowami, których nawet ja bym wstydziła się wypowiedzieć szerszemu gronu, o króre nikt by mnie nie posądzał (może P. nie byłby bardzo zaskoczony), przy wyrzucaniu których cała bym się trzęsła z tej wściekłości i niemocy. słowami, które mogę streścić w jednym pytaniu:<b> czego dorosły człowieku nie rozumiesz?!</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlaczego nie siedzisz na dupie w domu (ciesz się, że go masz), jeśli naprawdę nie musisz (praca, apteka, sklep spożywczy, króciutkie przewietrzenie, żeby nie zwariować)?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlaczego pozwalasz swoim dzieciom wychodzić na dwór i spotykać się ze znajomymi? </div>
<div style="text-align: justify;">
wierzę, że jest ciężko, i tobie i im. spróbuj porozmawiać ze swoim dzieckiem o tym, co się dzieje, jak ty się masz, jak ono, zamiast wypuszczać je, razem z jego problemami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlaczego nie przestrzegasz zaleceń, dotyczących stosowania środków zabezpieczających? wirusy są niewidoczne, nie znaczy jednak, że ich nie ma (choć ciężko w to uwierzyć). jeśli potrzebujesz odświeżyć wiedzę z biologii, z tematu "wirusy i bakterie" polecam jeden z filmów z serii "Było sobie życie" - możesz obejrzeć razem z dzieckiem i z nim o tym porozmawiać. rękawiczki, dezynfekcja i maseczki naprawdę mają sens - stanowią dodatkowe zabezpiezenie izolujące ciebie od potencjalnego źródła zakażenia. stanowią również zabezpieczenie innych osób na wypadek gdybyś ty (tak, ty) był takim źródłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlaczego nie zwrócisz się o pomoc do specjalisty? to ludzkie bać się, nie mieć sił, mieć poczucie bezradności i braku sensu. to konsekwencja bycia w stanie zagrożenia i stałego stresu. jeśli wyczerpiesz swoje zasoby (a taka sytuacja wyczerpuje je w błyskawicznym tempie), bez wsparcia lub życiodajnego źródła, nie dasz rady. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jesteśmy w sytuacji, w której ważna jest tzw. odpowiedzialność zbiorowa. jeśli wszyscy nie będziemy pchać tego koronowózka, nie dojedziemy szybko do końca. jeśli nie będziemy wszyscy stosować się do zaleceń, jeszcze długo będziemy siedzieć w tych domach, patrzeć na tych naszych bliskich i zapominać, że ich kochamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dlatego jeszcze raz: czego człowieku, .........., nie rozumiesz?!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-66174721499461678212020-03-22T07:11:00.000-07:002020-03-22T07:11:45.251-07:00osobisty chaos<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBPjdS9aLnrdMVoe2NAl6n7x0-OtckRhJC4llv-HYFtpCobaJJN0qKn8PdYGxFcWqVHtu_J5Qkc63-RTml7yfmzJwhyphenhyphenm5byMx6HyujWSGh1v4bsyPX8XFpSkUGxxlZ2KcCuyzXLGEF7kM/s1600/mawe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBPjdS9aLnrdMVoe2NAl6n7x0-OtckRhJC4llv-HYFtpCobaJJN0qKn8PdYGxFcWqVHtu_J5Qkc63-RTml7yfmzJwhyphenhyphenm5byMx6HyujWSGh1v4bsyPX8XFpSkUGxxlZ2KcCuyzXLGEF7kM/s640/mawe.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: cc search</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
i czuję się jak taka mewa: po kostki w wodzie, sama, nie bardzo wiedząca co teraz ze sobą począć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
w obliczu pandemii (jeszcze tydzień temu trudno mi było w to uwierzyć) odkopałam bloga, odkurzyłam szablon, pozmieniałam to i owo, i nawet przymierzyłam się do nowego logo!</div>
<div style="text-align: justify;">
przy okazji poczytałam sobie trochę stare wpisy i muszę przyznać, że jest nawet śmiesznie :p</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
z każdym dniem przekonuję się coraz bardziej, że słowa mają dla mnie kojącą moc. piszę różne rzeczy, które trafiają to tu, to tam. dzielę się moją wiedzą fachową (chcę w to wierzyć) i przemyśleniami osobistymi. poczułam jednak, że napisałabym coś więcej, coś bardziej soczystego i swobodnego w swym języku (czy tak będzie?). lubię też wtrącenia, rzeczy wzięte w nawias i rozpoczynanie zdań małą literą (!)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jak się mam? no jak ta mewa właśnie. ja wiem, że sytuacja jest wyjątkowa, ale jestem w takim chaosie, że niedługo wyjdę chyba i zrobię rzecz, za którą zamkną mnie - tak bardzo potrzebuję poczucia sensu. jestem teraz (jak wiele osób zresztą) na przymusowym wolnym - "obecnie" pracuję w dwóch szkołach, które są zamknięte w sensie fizycznym, a że w obu tych placówkach mam nieprzedmiotowę zajęcia (outdoor i wsparcie ucznia), nie bardzo teraz mam co im zaproponować. nie wiem jak będzie wyglądała moja najbliższa wypłata, nie mówiąc już o tym co będzie "po". miałam plany, miałam marzenia, miałam dylematy, dotyczące tego, w którą stronę skierować się zawodowo. nie wiem teraz nic.</div>
<div style="text-align: justify;">
aaaaa, i miałam za 4 tygodnie brać ślub... nie poskładało się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pewnie, żeby się lepiej poczuć, mogłabym bardziej uruchomić moje zasoby wsparcia innych osób rozmową, analizą tego, co się z nimi dzieje, wejść we współpracę z innymi posiadającymi podobne umiejętności i kompetencje, ale czuję się tym wszystkim tak przytłoczona, że samopoczuciowo leżę na podłodze i co jakiś czas dygnę nogą albo ręką. </div>
<div style="text-align: justify;">
obok tego wszystkiego, jest również poczucie bycie nieefektywną, niepotrzebną i w ogóle "nie". </div>
<div style="text-align: justify;">
czy ktoś na sali ma tak samo?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czy w czasie fizycznego odcięcia, globalnego połączenia on-line i trendu, a nawet obowiązku, pracy zdalnej, bycie off-line będzie realne, akceptowane, zrozumiane chociaż? może czytanie ksiązek nie jest wcale takim złym pomysłem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
chyba tak zrobię, a przynajmniej spróbuję. a na razie wyjdę na balkon hehehe;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-24440760345834499192017-08-26T09:23:00.001-07:002019-10-20T03:20:28.655-07:00o odpowiedzialności<div style="text-align: justify;">
ostatnio byłam na urlopie (na takim prawdziwym, po raz drugi w życiu). północ Hiszpanii, Kraj Basków dokładnie, 20 st. było najniższą temperaturą, a moim największym problemem poparzona skóra i brak cienia. w kraju burze i deszcze... . tak również bywa. </div>
<div style="text-align: justify;">
podczas tego mojego wypoczynku, oprócz maili dotyczących pracy (przekleństwo aplikacji poczty i wszechobocnego wifi), dochodziły do mnie różne wieści ze świata. jedną z takich był wpis, a właściwie reakcje na niego, niejakiego dra Mateusza (podobno kołcza wszystkich Polaków). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
przyznam się od razu, że raz czy dwa mignęło mi jego nazwisko, raz wysiliłam się przeczytać jakiegoś posta (musiał być krótki, bo ja długich form nie przyjmuję - za leniwa widocznie jestem) i nie zapałałam sympatią. już wtedy wydało mi się to właśnie czymś w rodzaju pierdolenia. przepraszam bardzo, ale nic nie poradzę. widocznie wraz z lenistwem mam z założenia nie-nurzanie się w mainstreamie światopoglądowym/życiowym. i tak to widzę - jako trend, podobnie jak wielkie boom triathlonowe, paleowo-bezglutenowe i rozwojowe. jak sobie o tym Mateuszu myślę, to w głowie pojawia mi się Ewa - trenerka wszystkich Polek. nie nie nie!*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
i właśnie w tym momencie powinnam uderzyć się w piersi, i pierwsza rzucić kamień, bo (pewnie nie wiecie) zwracam uwagę na to co jem (i tak, pszenicy staram się unikać), kibicuję mojej siostrze i szwagrowi w uprawianych przez nich sportach oraz... pracuję z ludźmi, pokazując im jak można się komunikować!</div>
<div style="text-align: justify;">
myśląc o tym poście (a miałam pewność, że chcę go napisać), zastanawiałam się co tak naprawdę chciałam/chcę przekazać, o co mi chodzi(ło), co też takiego zaległo mi w sercu i w trzewiach, i nie dawało spokoju. i chyba chodzi o odpowiedzialność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
odsuwam na bok kwestię podejścia Mateusza do żony, jej poświęcenia, bycia z tyłu na zdjęciach. nie znam ich historii, nie wiem na jaki układ między sobą się zgodzili lub nie zgodzili, ale z jakichś względów utrzymują. ich sprawa. dopóki on albo ona nie głoszą prawd objawionych, nie wchodzą z buciorami do mojego ogródka, mówiąc, że coś mogę a czegoś nie, i, co dla mnie najważniejsze, nie krzywdzą kogokolwiek, niech robią co chcą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jeśli ma on rzeczywiście taki odbiór (a like'i, nawet po odliczeniu tych kupionych, nie kłamią), to jego sukces. jeśli jeździ po całym świecie, rozmawia z ludźmi, pokazuje i inspiruje, to świetnie. jeśli, tak jak Ewa podniosła z kanap miliony kobiet, zmobilizował tysiące, a może też miliony osób do zmiany, gratuluję z całego serca. nie wiem tylko czy skutecznie zaakcentował wysiłek, jaki trzeba w tę zmianę włożyć. i tutaj pojawia się odpowiedzialność właśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
bo widzicie, podobnie jak kiedyś papier, kanał audio-video przyjmie sporo. jako taka prezencja (kwestia gustu, ale on chyba mieści się w kanonie), historia o schudnięciu i przebytej (nierzadko ciężkiej - tu już uogólniam) drodze, gadane jak to mówią, i można nawijać makaron na uszy. być może niejednej osobie pomoże w ten sposób, zmotywuje do pracy nad sobą, pokaże, że można inaczej. tak trzymać! chciałabym mieć jednak pewność, że oni wszyscy są zaopiekowani - wiedzą, że w razie czego mają się do kogo zgłosić, a także (to druga strona medalu) że sami są za siebie odpowiedzialni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
praca nad sobą i ze sobą bywa trudna, niejednokrotnie wymagająca podjęcia niełatwych decyzji, bolesna czasami. przechodząc niewinne z pozoru ćwiczenie można się posypać. trzeba mieć wtedy pewność, że obok będzie ktoś, kto pomoże nam się pozbierać do kupy. warto być świadomym, że po zakończonym procesie może być inaczej - albo tak samo. wszystko może się zdarzyć. chciałabym mieć pewność, że o tym również jest mowa. takiej pewności niestety nie mam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
o tej odpowiedzialności jeszcze: zawsze leży ona po obu stronach. PIERWSZA - osoba, jak na przykład Mateusz, czy skromna ja, decydująca się na pokazywanie ludziom konkretnej ścieżki, innej drogi czy podejścia, musi brać odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. musi zadbać, żeby jej przekaz był jasny i czytelny dla wszystkich odbiorców. musi upewnić się, że jej intencja/e zostały tak odczytane, jak je przekazała. musi sprawdzać, wyjaśniać i dojaśniać. w hurra-koncepcjach i akcjach brakuje mi tego. DRUGA - strona biorąca musi wziąć odpowiedzialność za swój udział i za to, co zrobi, jak coś zacznie się dziać. musi sama zadbać o swój komfort. jeśli coś jej nie pasuje i obciera, jak nowy skórzany but, warto żeby zaczęła pytać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
z mojego punktu widzenia, tak właśnie to wygląda. raczej nie taca z cukierkami, mieniącymi się ferią barw i pachnącymi, że ACH, a koszyk z owocami, wśród których trafią się robaczywe albo zgniłe. nie mając wpływu na to, co ktoś podsunie mi pod nos, biorę odpowiedzialność za wybór jakiego dokonam - z wszystkimi jego konsekwencjami. trudne to.<br />
<br />
<br />
<span style="color: #999999;">*wyrażam moje osobiste zdanie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-25709884823114999172017-05-21T12:16:00.000-07:002017-05-21T12:21:06.227-07:00dzikuska<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>"zastanawialiście się kiedyś nad tym, co właściwie robicie na tym świecie? jaki macie wkład w jego, hmmm, funkcjonowanie? jaka jest wartość Waszego jestestwa, Waszej pracy? pewnie nie, a nawet jeśli jednak, to nieczęsto. tyle się dzieje, że na takie rozmyślania pewnie nie macie czasu. co mogę zatem powiedzieć o sobie, błądząc myślami w tym podobnych obszarach? ok, schodzę na ziemię!</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>w prozie życia można jedna również się zatracić. niedawno to do mnie dotarło: rozmawiając z moją dentystką (chociaż z otwartą buzią prowadzenie dialogu jest raczej umowne) o potrzebie socjalizacji i wartości kontaktu z innymi ludźmi, uświadomiłam sobie, że zdziczałam ostatnio. ja, niejako zdrodzona do podtrzymywania relacji i pracy w zespołach różnej maści, z mega uważnością na innych i gotowością empatyzowania w każdej niemal chwili, nie czuję się komfortowo wśród ludzi.</i></span><br />
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span>
<span style="color: #999999;"><i>poczucie mojego wyobcowania ma bardzo realny wymiar: na co dzień pracuję z dość małą grupą dzieci (czasami doliczam do tego ich rodziców), dodatkowo niemal w lesie, w domu jesteśmy we dwójkę, ze znajomymi spotykam się ostatnio rzadko, szanse na kontakty z większą liczbą osób mam zatem niewielkie. czasami jednak muszę wyjść z mojej skorupki i stawić człoło... światu.</i></span><br />
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span>
<i><span style="color: #999999;">zdaję sobie sprawę, że właśnie osiągam...". </span> </i><br />
<i><br /></i>
powyższy fragment pisałam z przerwami przez mniej więcej dwa ostatnie miesiące (no cóż). jego zawartość jest nadal aktualna, ale zdecydowałam się zmienić ton tego, co chodzi mi po głowie. to, że zamykam się w skorupce to prawda - z kolejnymi latami lepiej czuję się w mojej strefie komfortu niż na zewnątrz. mam sporo wymówek, żeby nie poznawać ludzi. z drugiej strony bardzo potrzebuję kontaktu, lubię dłuższe posiadówy, imprezy, takie obcowanie na lajcie, bez napinki i wymuszonych smalltalków (jestem mega słaba jeśli o to chodzi, albo mega leniwa).<br />
<br />
w każdym razie, przyznaję, jestem dzikuską... i chyba nie najgorzej mi z tym. kreuję mój świat, jestem też coraz częściej <b>przy sobie </b>(określam moje granice, komunikuję je na zewnątrz, czasami nawet egzekwowuję, przy jednoczesnym uznawaniu innych osób - jednym skrótem: <b>dbam również o siebie</b>), pozwalam sobie wybierać. podobno mi to służy. osoby, z którymi mam styczność, bywają zaskoczone, ale na ogół, po jakimś czasie przyjmują... mnie.<br />
<br />
tak jest u mnie ostatnio.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4i0g7hGD-4OO-qLvBbTVkp5hfBiFHwxnmAn0oi6IuJiFIW-AYzypSqnk6Kop_qPADqB2_WD1mSz36Bj2F4bdSv8Cn4pWUPQU_WUbQ0MyUMQHCAejeaV0qTFet2wtknBX4QkZ3-6KRbM/s1600/dzikuska.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4i0g7hGD-4OO-qLvBbTVkp5hfBiFHwxnmAn0oi6IuJiFIW-AYzypSqnk6Kop_qPADqB2_WD1mSz36Bj2F4bdSv8Cn4pWUPQU_WUbQ0MyUMQHCAejeaV0qTFet2wtknBX4QkZ3-6KRbM/s1600/dzikuska.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Internety</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-27827273643275185212017-01-01T12:25:00.000-08:002017-08-09T05:12:40.042-07:00CYTO CYCKI<div style="text-align: justify;">
pierwszy dzień nowego roku wydaje się idealnym do czynienia planów i podejmowania postanowień, na realizację których zostaną całe 364 dni. pomimo życzeń składanych innym i sobie w okresie świątecznym, takich, żeby dobrze było, satysfakcjonująco i kochająco, nie zamierzam - zresztą, jak w latach poprzednich, postanawiać czegokolwiek (prawda jest taka, że długofalowe planowanie w moim przypadku nie ma po prostu sensu). z noworocznych rzeczy, które dzisiaj zrobiłam była kąpiel z pianką oraz drugie podejście do chleba z kaszy gryczanej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dość powszechną rzeczą praktykowaną, tym razem z końcem każdego roku, jest dokonywanie podsumowań. przyznam szczerze, że nieraz miałam zamiar zrobić coś takiego (tak, dla siebie), ale za każdym razem kończyło się na chęciach. w tym, poprawka w poprzednim roku, bardzo chciałam Wam i sobie jednocześnie jednak o czymś napisać. okołoświąteczne obowiązki okazały się dość absorbujące, więc robię to teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
bez zagłębiania się w całą historię, napiszę wprost: mniej więcej w połowie grudnia okazało się, że siedzi we mnie drań - guzek piersi, co samo w sobie wywołało we mnie niepokój, a biorąc pod uwagę genetyczną historię kobiet w mojej rodzinie, nieźle mnie (i nie tylko) przeraziło. co prawda, wstępne oględziny wskazywały na twór nieszkodliwy, ale sprawdzić było trzeba. bardzo szybko udało mi się umówić na biopsję za miliony monet, miałam więc nadzieję na maksymalne skrócenie czasu niepewności. okazuje się jednak, że służba zdrowia, bez znaczenia jakiego finansowania, wystawia Ciebie na próbę cierpliwości i czas oczekiwania nieco się przedłużył. w każdym razie, jeszcze w 2016 otrzymałam diagnozę, potwierdzającą wstępne podejrzenia. przyznam szczerze, odetchnęłam z wielką ulgą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
przejdę teraz do sedna. powyższego wyznania nie napisałam dla większej ilości odwiedzin i ewentualnych lajków. to jest mój apel do Was Dziewczyny i do Was Chłopaki. badajcie się na dole, na górze, wzdłuż i wszerz. badajcie się z głową i systematycznie, nawet za gruby hajs (smutna rzeczywistość). zachęcajcie do tego swoich bliskich i pamiętajcie o sobie. ja już wiem, że co roku oprócz na cyto, będę też chodziła na cycki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wszystkiego zdrowego! </div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-23555245590957728862016-12-09T11:44:00.001-08:002016-12-09T11:44:49.043-08:00po babsku<div style="text-align: justify;">
kolejny post zaczynałam kilka razy. miał być o wspomnieniach i o tym, że jestem prostytutką, stanęło jednak na kobietach. napisałam kiedyś, że <i><a href="http://pisanki-agta.blogspot.com/2015/04/z-kobieta.html" target="_blank">z babkami to wina napić się możesz, warkocze pozaplatać, dzieci pobawić, pierza poskubać</a></i>. mogę, i od czasu do czasu potrzebuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
całkiem niedawno spotkałam się z moimi kobietami. rozjechałyśmy się trochę po kraju, mamy teraz różne sprawy na głowie - takie wiecie, dzieci, nowe mieszkania, praca... już nie studencka proza życia. kiedyś wyjazd na weekend do koleżanki studiującej w innym mieście obejmował co najmniej trzy dni, nam teraz musiały wystarczyć niecałe dwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wyobraźcie sobie siedem dziewczyn w jednym miejscu, każda inna, począwszy od temperamentu, skończywszy na stylu odzieżowym. niektóre z nich widziałam ostatnio rok temu, z innymi udało mi się zobaczyć przed paroma miesiącami. w zeszły weekend było tak, jakbyśmy nie widziały sie raptem miesiąc. taka chemia!<br />
<br />
co robiłyśmy? w naszym przypadku nie było piżam, malowania paznokci i Dirty Dancing. nie miałyśmy na to czasu. były za to drinki, raczej zdrowe przekąski, rozmowy i wspólne wyjście na imprezę. i jak to jest, że mając wywalone na wszystko, bez parcia, że on/oni Ciebie/Nas zauważy/zauważą, za to ze szczerą radością z zabawy, byłyśmy otoczone, a z czasem osaczone, przez przedstawicieli płci przeciwnej? taka chemia!<br />
<br />
towarzystwa i kobiecej energii potrzebuję, jak przysłowiowa ryba wody. nie wyobrażam sobie, żebyśmy, będąc nawet oddalone o dziesiątki kilometrów i setki własnych spraw, nie były z sobą w kontakcie. wiedząc jednak, jak to w życiu różnie bywa, wystarczy mi sama świadomość tego, że są, że mogę od czasu do czasu zadzwonić lub napisać, dowiedzieć się co słychać. w tym upatruję jakość prawdziwej więzi.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFKehtov_2-zpDOr3jKgUuICjZboS9527ChO-jHRcCb7B5cwLyeegalBUyQNrIQA5VYrcmXt_6_QCU5N00Q0WBVTFym4yfPmDpeAWGesukZG2WhyphenhyphenI9tH03SJxRKYhecZNsGieCZaL_XtM/s1600/dreams.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFKehtov_2-zpDOr3jKgUuICjZboS9527ChO-jHRcCb7B5cwLyeegalBUyQNrIQA5VYrcmXt_6_QCU5N00Q0WBVTFym4yfPmDpeAWGesukZG2WhyphenhyphenI9tH03SJxRKYhecZNsGieCZaL_XtM/s640/dreams.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Internety</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<b>dziękuję Wam bardzo!</b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>
</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-8334707465635992002016-08-31T14:03:00.001-07:002016-12-13T00:38:10.736-08:00wyluzuj<div style="text-align: justify;">
na jednej ze ścian w mieszkaniu mojej siostry zamocowany jest napis "wyluzuj" - kupili sobie z P. na jakiejś hand made imprezie, w charakterze prezentu. dobry wybór! ilekroć znajduję się w sytuacji, w której mega się napinam, przywołuję sobie w pamięci ten obraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
napina(ła)m się bardzo. zwłaszcza jak jestem za coś odpowiedzialna. no przecież wszyscy na mnie liczą, ma być pięknie, dobrze dla każdego, a jak coś pieprznie to będzie na kogo. tak sobie myślę. poprawka... myślałam jeszcze do niedawna. już kiedyś pisałam o strategii wyluzowywania. na początku przychodziło mi to z trudem, ale teraz coraz częściej powtarzam sobie jak mantrę, że nie wszystko jest zależne ode mnie(!) ot, taki truizm - rzecz można - jak bardzo zapomniany, ale jakże prawdziwy. mało tego, na warsztatach, które sporadycznie prowadzę, sprzedaję uczestnikom jeszcze jedno: "nikt nie czyta w waszych myślach (ani Wy nie czytacie w niczyich myślach)". z taką wiedzą życiową staram się teraz kroczyć przez życie.<br />
<br />
zastanawia mnie, a nawet obawiam się tego, że mogę popaść w przesadę. ostatnio zaczęłam przedstawiać moje zdania - w tym sprzeciwy, w różnych kwestiach. mam wrażenie, że spotyka się to ze sporym zdziwieniem ze strony moich rozmówców. może to trochę tak, jak w tym kawale o Jasiu, który nie mówił dopóki na obiad był kompocik? może moja strefa komfortu została naruszona już do takiego stopnia, że postanowiłam w końcu odezwać się?<br />
<br />
tak czy inaczej, jest mi z tym coraz lepiej. świadomość tego, że choćbym się nadęła jak balon i stanęła na rzęsach, przy jednoczesnym braku współpracy drugiej strony (z różnych względów), to i tak niczego sensownego nie osiągnę, dodaje mi lekkości. podążam teraz zupełnie inną ścieżką.<br />
<br />
nie myślcie sobie jednak, że jestem już mistrzem zen. wrodzona zadaniowość i zniecierpliwienie nadal uaktywniają się w podbramkowych - deadline'owych - sytuacjach. jestem gotowa rozstawiać wszystkich i wszystko po kątach. powtarzam sobie jednak codziennie, że mam wpływ jedynie na to, na co mam. odpuszczam sobie coraz częściej. jest dobrze.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFaAyP2HaCtyef3GmrBKVFB6IeSrHUKZAh4DKjEnVvep6E2ovvx6zdt8dBQL62UHxLvaVIlgkg_-jtAEeYNam5sjQi_K5Eu10x26hyphenhyphenMAhbbNC4ZmytjIhyVlEx3Q6Mq9gN51SxKUpeIw8/s1600/zen.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFaAyP2HaCtyef3GmrBKVFB6IeSrHUKZAh4DKjEnVvep6E2ovvx6zdt8dBQL62UHxLvaVIlgkg_-jtAEeYNam5sjQi_K5Eu10x26hyphenhyphenMAhbbNC4ZmytjIhyVlEx3Q6Mq9gN51SxKUpeIw8/s640/zen.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Internety</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-62120364091223646012016-08-11T10:33:00.000-07:002016-08-11T10:34:09.306-07:00pomarz sobie<div style="text-align: justify;">
"marzy mi się hamak na balkonie. balkon już mam - przy okazji, w pakiecie razem z poczuciem bezpieczeństwa i bliskości. hamak to kolejny krok. marzą mi się też kwiaty w skrzynkach, pies wyprowadzany na zmiany oraz...". tak napisałam na pisankowym fb 22 czerwca, półtora miesiąca temu. ostatnie - zwłaszcza dwa - miesiące były szalone. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
nie rozpiszę się na temat pracy na pełnej..., co najmniej 11 godzin dziennie, właściwie przez 7 dni w tygodniu, stłuczce na prawie obwodnicy, powodzi stulecia i doświadczeniu jazdy w ulicznym potoku z lekko naderwanym zderzakiem przednim, ani o tym jak kolejny raz pojechałam wolontariacko na obóz i od samego początku zadawałam sobie pytanie "co ja tutaj robię?!". wspomnę jedynie o mega satysfakcji i dużym zmęczeniu, które zaczęłam odczuwać dopiero wczoraj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
miało być o marzeniach. od kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego marzyłam o fajnym miejscu, w którym razem ze znajomymi mieszkałabym dłużej niż kilka miesięcy - takim, w którym byłby wspólny wieszak na kurtki i półka na buty, o którym mogłabym powiedzieć "mój dom". w rzeczywistości bywało różnie. czasami wspólne imprezy, uczenie się do sesji i comiesięczne porządki (tak wychodziło;) ), a czasami noszenie ze sobą akcesoriów higienicznych(!) i zamykanie pokoju na klucz. to jednak za mną. teraz nie wyobrażam sobie mieszkania w podobnej konfiguracji. nie ten etap. ale marzenia... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
zdają się one być wyrazem potrzeby - jakkolwiek ją rozumieć - stabilizacji i posiadania jakiegoś pewnika. jak wspomniałam, balkon zyskałam przy okazji. niezagospodarowany, ale jest. w każdej chwili mogę z niego skorzystać, robię to jednak rzadko. hamak pewnie przy tej pogodzie to już nie w tym roku - ważne jednak, że jest taka możliwość. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
kwiaty od zawsze kojarzyły mi się domowo. co prawda, warto o nie dbać, by jak najdłużej cieszyły oko (mam z tym problem), ale już sam fakt hodowania czegoś, co nie jest fasolą na gazie robi mi dobrze. plan na kwiaty jest - dzisiaj nawet oglądałam odpowiednie sadzonki. jeszcze tylko skrzynki, akceptacja drugiej strony i działam! dopóki zapał nie minie. pies to wyższa szkoła jazdy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
także tak... po tych miesiącach pracy odpoczywam, pozwalam sobie napisać coś, co nie jest zleceniem, czytam książkę dłużej niż pół godziny (na więcej wcześniej nie miałam siły i czasu), piekę ciastka i marzę. zaczynam jednak powoli odczuwać zniecierpliwienie i jakby wyrzuty sumienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dobrze, że niedługo wyjeżdżam, odcinam się na jakiś czas...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsYcqx8Y-0XMh90jx0c0XhMj42sTj5k3ySaV1lcUz6V7Zz127MAkxSPfT7iwTJo_E9NJaOkWuJMNnixKdujbpL-U_6nIOqiQkTMhBYE4p6u5I8FV-XsS3j7BWi86mcb1oUVRDI9OMJ4w/s1600/Ireland-landscape.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsYcqx8Y-0XMh90jx0c0XhMj42sTj5k3ySaV1lcUz6V7Zz127MAkxSPfT7iwTJo_E9NJaOkWuJMNnixKdujbpL-U_6nIOqiQkTMhBYE4p6u5I8FV-XsS3j7BWi86mcb1oUVRDI9OMJ4w/s640/Ireland-landscape.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Internety</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-40820405049452683802016-05-03T14:00:00.001-07:002016-05-05T03:42:00.446-07:00zmiana.<div style="text-align: justify;">
z osobistych obserwacji wnioskuję, że zmianę dobrze zapowiedzieć. akcje typu "365 dni do lepszego życia" są z pewnością spektakularne - zwłaszcza na początku. znam osoby, które z myślą (nadzieją może) o realizacji planu, mówią o nim niemal wszystkim. ja mam odwrotnie. nie mówię, robię swoje, a jak się uda, cieszę się z bliskimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIqcfJuu4KYO7rh86Hv0WIdC8PJwul3MXmXqSYFUYXu_N302wXqwTl28cTbnXMILuwZYrEd2_KdUihqZGfvSTK3-9M5Ikgg7D1y-wAyxKkkA20vANQL0yJcwVJbcdrVh6uZOGfRfptJnU/s1600/zmiana.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIqcfJuu4KYO7rh86Hv0WIdC8PJwul3MXmXqSYFUYXu_N302wXqwTl28cTbnXMILuwZYrEd2_KdUihqZGfvSTK3-9M5Ikgg7D1y-wAyxKkkA20vANQL0yJcwVJbcdrVh6uZOGfRfptJnU/s640/zmiana.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ostatnio uzmysłowiłam sobie, że moja zmiana dzieje się już ponad rok. zakończenie czteroLetniego związku, decyzja o wzięciu udziału w studium rozwoju osobistego (polecam serdecznie), nabranie nieco odwagi, przeprowadzka do Gdańska i będące jej konsekwencją nowe znajomości i projekty... dzieje się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
zauważyłam też, że do zmiany muszę się przygotować - poczynić pewne kroki, zdobyć informacje, zrobić rozeznanie, odczekać odpowiednią ilość czasu. w takiej sytuacji czuję się bezpiecznie, kontroluję jej przebieg, mam wpływ na wszelkie modyfikacje, a w przypadku jakiegokolwiek zwrotu akcji, wyciągam plan B. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
życie to jednak nie serial na dwójce, potrafi zaskoczyć. co wtedy u mnie? płacz i nostalgia. tak mniej więcej przez dwa dni. czuję się wtedy wytrącona z mojego naturalnego - bezpiecznego - trybu, emocje uchodzę z całą mocą, a włączany automatycznie mechanizm obronny każe mi się wycofać do mojej skorupki. bywam też mało przyjemna. po czasie wracam do mojej normy. przyjmuję zaistniałe okoliczności i szukam rozwiązań. z pewnym zdziwieniem też lustruję siebie sprzed kilku dni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
histeria powiecie? żadna to przecież katastrofa znowu szukać mieszkania lub nowych zleceń. nikt nie choruje, wojny póki co nie ma, wiosna w rozkwicie, coraz dłuższe dni i coraz więcej słońca. takie zajścia uzmysławiają mi jednak to, jak wiele mam; jaka ze mnie szczęściara, że mam bliskich, na których mogę liczyć. w przypływie entuzjazmu dostrzegam nawet to, ile sama osiągnęłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
tak mnie ten maj nastraja. dla mnie to szczególny czas. ulubiony. na przestrzeni lat, wydarzyło się w tym miesiącu wiele dobrego. czekam na więcej!</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-43168907179145188162016-04-27T07:13:00.000-07:002016-08-29T09:03:18.000-07:00lubię.<div style="text-align: justify;">
zapowiedź tego posta była raczej wynikiem spontanicznej reakcji na rzeczywistość - coś musiało mnie momentalnie zachwycić, niż przemyślanym tematem. w obecnej sytuacji społeczno-obyczajowej (o politycznej nie będę się rozwodziła, bo na samą myśl nie jest mi dobrze), raczej napisałabym o tym czego nie lubię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
no, ale ok. napisałam A, to napiszę B. z tym lubieniem - przynajmniej u mnie - jest podobnie, jak ze wskazywaniem osobistych zalet i pozytywnych cech. niby to takie miłe, ale jak przychodzi co do czego, jakoś tak trudno... na myśl przychodzą raczej wady i to, nad czym mogłabym jeszcze popracować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
podobno, gdy dziennikarz zapytał jedną z naszych Prezydentowych o to, co najbardziej lubi jej mąż Prezydent, ona odpowiedziała: pomidorową. ja też lubię - taką gęstą, z kawałkami pomidorów i dużą ilością marchewki pokrojonej w plasterki. poza tym, lubię mieć: <b>posprzątane, napisane, przygotowane, ugotowane, zatankowane, wyjaśnione oraz Ciebie przy sobie</b>. samo się jednak nie zrobi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
tak. to są rzeczy, stany i sytuacje zależne w znacznej mierze ode mnie. jeśli nie podejmę określonych kroków, nie wydatkuję pewnej dozy energii, nie ruszę tyłka z kanapy, a w niektórych przypadkach nie schowam mojego ego do kieszeni, nic z tego nie wyjdzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>lubię także mieć wybór, prawo głosu i godności</b>. z założenia wolność osobista przysługuje mi z samego mojego jestestwa, praktyka pokazuje jednak co innego. nie zgadzam się na podejmowanie jakichkolwiek decyzji o charakterze bardzo osobistym przez niereprezentatywną garstkę krzykaczy. na pulpicie komputera mam przypiętą karteczkę, na której widnieją słowa: wieszakiem w godność. zastanawiam się do tej pory czy o tym obszerniej napisać. pozorna cisza w tym temacie (burza medialna wydaje się nikłym wspomnieniem) bardzo mnie niepokoi. fale wzburzenia nie załatwiają niczego, a zostawiają po sobie rozbitków wyrzuconych na brzeg. co dalej będzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>lubię mieć jasność i odwagę oraz poczucie bezpieczeństwa.</b></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-55265303769734774052016-03-21T09:41:00.001-07:002016-03-21T14:17:08.394-07:00ciało stop<div style="text-align: justify;">
te dwa słowa chodzą mi po głowie od jakiegoś czasu. zapewne nie bez powodu. przeszłam obronną ręką jesienny sezon zachorowań, styczniowo-lutowe choróbska, a nawet dwutygodniowy obóz, z co drugim kaszlącym uczestnikiem i chorą na grypę koleżanką. niestraszne mi były kiepskie stany P i G - dowoziłam czosnek, miód i proszki zwalczające przeziębienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
i siedzę teraz zasmarkana, z zawalonym gardłem, w stanie: najchętniej-zasnęłabym-do-przyjazdu-księcia. z trudem przychodzi mi złożenie najprostszego zdania. grypa? obawiam się, że jeśli zawiedzie mnie siła perswazji, wspomagana paracetamolem i herbatą, może tak być. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
przegięłam. nie chodzi o typowy dla tej pory roku (podobno mamy już wiosnę!) niesprzyjający mikroklimat i wystawianie się na działanie, powiedzmy to sobie szczerze: chujowych warunków atmosferycznych. moje ciało już dawno dawało mi znaki, nieraz krzyczało: STOP! zarzuciłam wszelką formę aktywności fizycznej z oczywistego braku czasu, zaczęłam coraz dłużej siedzieć przed komputerem, decydowałam się na przedsięwzięcia wymagające ode mnie sporego zaangażowania, bez chwili namysłu. do tego te przemyślenia! ból w łopatce? chroniczne zmęczenie? jakiś katar i lekkie drapanie w gardle? przecież przejdzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLpmhQ42u3X6orMUedCaRJ-5SOQG-4oWwfNIGCwT9SMTMk3KOh-QWx_TpnzdU2c_iPRCC4RbWnb30esvO2G8QOfvdgi1Rz5jaoMSmMXigGPwROBVzmq_HmCaCIvnRWxLSPKr_k-XXNMCs/s1600/marcysia28.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="552" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLpmhQ42u3X6orMUedCaRJ-5SOQG-4oWwfNIGCwT9SMTMk3KOh-QWx_TpnzdU2c_iPRCC4RbWnb30esvO2G8QOfvdgi1Rz5jaoMSmMXigGPwROBVzmq_HmCaCIvnRWxLSPKr_k-XXNMCs/s640/marcysia28.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Marcysia z Painta facebook.com/MarcysiazPainta</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
być może dorabiam filozofię do zwykłego gila z nosa, być może tracę czas (tak przecież cenny) na mało interesujące dywagacje. wierzę jednak w psychosomatykę. nic nie dzieje się bez przyczyny - odporność siada, gdy w głowie chaos. zamiatane pod dywan okruszki codzienności w końcu utworzą pokaźny kopczyk, o który można się potknąć, a przyprowadzony do salonu różowy słoń w końcu nasra na ten dywan i będzie płacz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
i teraz tak mam. może słoń jeszcze się nie wypróżnił, ale już przestępuje z nogi na nogę. jeszcze trochę go przetrzymam - mam tyle zaległości! widzę wyraźny znak STOP-u i mediuję sama ze sobą, żeby jeszcze troszkę dać radę. wiem jednak, że w dłuższej perspektywie po prostu utonę w tym gównie.</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-29606099529741503502016-02-28T14:15:00.002-08:002016-02-28T14:15:46.500-08:00pokorna<div style="text-align: justify;">
podobno pokorne cielę dwie matki ssie. podobno pokorni, analogicznie do tych ostatnich, będą pierwszymi. czy ja taka jestem? mam nadzieję, że już nie. pokora nie kojarzy mi się zbyt atrakcyjnie. takie to ciche, stojące zawsze grzecznie i czekające na swoją kolej. swoją stroną, ciekawe, że właśnie takie rozumienie zagnieździło się w mojej głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
są jednak takie sytuacje i moce, przed którymi chylę głowę. natura - zwłaszcza góry - skłaniają mnie do maksymalnej powagi i ostrożności. podobną postawę wywołują we mnie historie ludzkie, dotyczące zwłaszcza dzieci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ostatnie dwa tygodnie spędziłam na obozie zimowym z trzydziestoma pięcioma osobowościami, w wieku od dziesięciu do piętnastu lat. nie wiem, czy istotny, choć w tym przypadku pewnie tak, będzie fakt, że większość z tych dzieciaków wychowuje się w domach dziecka lub w rodzinach zastępczych - w znacznej mierze były to tak zwane sieroty społeczne (ich rodzice są niewydolni wychowawczo). przed wyjazdem miałam okazję zapoznać się z ich sytuacją. pierwsza myśl, jak przyszła mi wtedy do głowy to to, że jestem prawdziwą szczęściarą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
nic wielkiego, mogliby powiedzieć ci, pracujący na co dzień z takimi dzieciakami. nie mamy wpływu na losy innych, zwłaszcza obcych nam osób. możemy pomóc im teraz, stwarzając optymalne warunki rozwoju lub po prostu jadąc z nimi na obóz i dobrze się bawiąc. zgadza się. tylko, że widząc blizny na rękach nastolatki lub plecach dziesięciolatka, słuchając o tym, że jest śmieciem (utwierdzanym w tym poglądzie przez jego prawnych opiekunów), jakoś trudno mi nad tym przejść do porządku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
po co o tym piszę? podejrzewam, że to doświadczenie długo pozostanie w mojej pamięci. co mogę z tym zrobić? szczerze mówiąc, nie wiem. moja bezradność oraz bezradność i niewydolność systemu porażają mnie. wiem, że na poziomie świadomości, historie tych dzieciaków będą już zawsze ze mną. od dwóch tygodni, z każdym dniem coraz bardziej, doceniam to, co się wokół mnie dzieje i z kim mam szczęście przebywać. niebywałe, jak bardzo można być niewidomym życiowo.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR8wfqHrJpQEwimeU6TMUFlT62T5z9DxcIMFrmTGm9RdUhCFwBpLIphbEyQhU9PGJgTv4yb6IWfradfu_kojpWDiNnkQJ4CAXIfJW9OHqiiZh3Z1CubUbdpvMzzewAU3OBU9vf-5eSD98/s1600/WP_20160218_014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR8wfqHrJpQEwimeU6TMUFlT62T5z9DxcIMFrmTGm9RdUhCFwBpLIphbEyQhU9PGJgTv4yb6IWfradfu_kojpWDiNnkQJ4CAXIfJW9OHqiiZh3Z1CubUbdpvMzzewAU3OBU9vf-5eSD98/s640/WP_20160218_014.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pisanki Blog</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-8517778052013541992016-02-11T14:39:00.002-08:002016-02-11T14:39:50.438-08:00do gwiazd<div style="text-align: justify;">
ostatnio gonię. nieubłagany czas nie chce się zdublować (co najmniej!). piszę, a właściwie postuję pierwszy raz w tym roku, a przecież mamy już niemal połowę lutego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
od dawna siedzi w mojej głowie postanowienie zrobienia czegoś totalnie dla siebie. ot, chociażby uzupełnienie bloga. na pulpicie przyklejam sobie kolejne wirtualne karteczki z wątkami, które chciałabym rozwinąć. ostatnio udało mi się napisać fragment tekstu, tylko dlatego, że jechałam pociągiem. do dzisiaj do niego nie zajrzałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
ten wpis nie będzie długi. nie będzie wnoszący. udowadniam sobie, że mam czas na moje pasje. będąc szczerą, zainspirowała teraz mnie <a href="http://www.tekstualna.pl/2016/02/cholernie-szczesliwa.html" target="_blank">Monika</a>. pisanie, nawet tutaj, to nie bułka z masłem. trzeba się wysilić, dodać trochę dżemu, albo ogórka - coś od siebie w najszczerszej formie. można pisać i o szczęściu, i o obawach, i o wiośnie, na którą czekam z tęsknotą lub też o zimie, której Ona odczuwa niedosyt.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
postanawiam, właśnie tu i teraz, sięgać gwiazd i robić dla siebie dobrze. w dużej czy w małej skali, nie jest to ważne. istotne jest, żeby w tej codziennej gonitwie być blisko siebie i nawet "goniąc w piętkę", być zdolną do refleksji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5GoUHlkK5u573qgMQ9FumIhx1su7nM40ro7UU-ag_D43MHYO4aLROrfWbZn6Cv923QbUY8peFmnKXKlkXlEgyAnepZSiwmOMbud7RYDgaMq2raM3MCtOgePDGvd4WLlCxtGd4BosTFts/s1600/do+gwiazd.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5GoUHlkK5u573qgMQ9FumIhx1su7nM40ro7UU-ag_D43MHYO4aLROrfWbZn6Cv923QbUY8peFmnKXKlkXlEgyAnepZSiwmOMbud7RYDgaMq2raM3MCtOgePDGvd4WLlCxtGd4BosTFts/s400/do+gwiazd.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">internety</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-27948046199229518052015-12-28T14:08:00.000-08:002015-12-28T14:43:57.498-08:00puknąć aksamit<div style="text-align: justify;">
całe szczęście święta już za nami. tak, za nami - znam kilka osób, dla których już dawno straciły one swoją magię. osobiście, mimo tego, że nie wierzę, lubię ten okres. w moim rodzinnym domu już dawno jest on czysto świeckim obyczajem. prawdę mówiąc, nie pamiętam żeby kiedyś było inaczej.<br />
<br />
całe szczęście już po wszystkim. świąteczne przeżarcie i rodzinne spotkania odreagowałam dzisiaj - już u siebie - myjąc podłogę, robiąc pranie i rycząc przez chwilę.<br />
<br />
nie czyniąc żadnych postanowień na nowy rok, założyłam jednak, że do czwartku postaram się pozamykać większość spraw. zostało mi zatem nadgonienie z projektami (jakieś perspektywy są), opracowanie ofert warsztatowych (hmmmmmmmm), doczytanie kilku książek (bez szans na wszystkie zaległe), umycie okien (w życiu - zaczekam do wiosny), wystawienie na sprzedaż kilku zalegających w szafie rzeczy (może się udać) i generalnie przeorganizowanie myślenia o sobie.<br />
<br />
bo widzicie, chcąc nie chcąc, podsumowania same mi się cisną do głowy. w tym roku wydarzyło się u mnie bardzo dużo. mniej więcej w marcu przewidziałam, że <a href="http://pisanki-agta.blogspot.com/2015_03_01_archive.html" target="_blank">idzie nowe</a>, co swoją drogą specjalnie nie było wielkim odkryciem. nauczyłam się być sama, po dwunastu latach przeprowadziłam się do innego miasta, ukończyłam bardzo intensywny kurs rozwoju osobistego, poznałam fantastyczne kobiety, wstąpiłam na nową ścieżkę zawodową, zaczęłam pracę nad świetnym projektem, ponownie uczę się być z kimś, mam masę pomysłów i coraz większą odwagę do ich realizowania. nowe przyszło zdecydowanie.<br />
<br />
mam tylko jeden problem: jakkolwiek bym analizowała ostatnie dwanaście miesięcy, bilans wychodzi co najwyżej na zero. dół i użalanie się nad sobą powracają jak bumerang. z jakiego powodu? cholera wie. w dupie chyba mi się przewraca.<br />
<br />
idealną metaforą moich rozterek jest niedawna stłuczka. moja, pierwsza w życiu, z mojej winy. niby wszystko finalnie dobrze się skończyło (z OCe będzie), poszkodowany krakus o jakże przyjemnym nazwisku AKSAMIT - jak to ujął "tak, jak materiał", bez większych uszkodzeń pojazdów, nowe doświadczenie, żadnej traumy, a jednak przeżycie. i cały ten okres, ten czar, karp, choinka i kutia ustąpiły temu jednemu wydarzeniu.<br />
<br />
z drugiej strony, wszystko dzieje się po coś. każde zdarzenie mnie ubogaca, każda emocja jest dla mnie ważna. obieram więc za dobrą monetę to, co się ze mną i wokół mnie zadziewa. od tej wigilii aksamit będzie kojarzył mi się wyłącznie z motoryzacją.<br />
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-56184670644501647062015-12-23T01:56:00.000-08:002015-12-23T01:56:08.674-08:00<div style="text-align: justify;">
wszystkiego dobrego, bez względu na to czy celebrujecie kościelną, czy świecką tradycję. na szczęście, pewne obyczaje pozostają względnie stałe i żadne podziały - wzdłuż, wszerz, w poprzek, wspak, nie są w stanie odebrać nam tego czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
świętujcie zatem, każdy na swój sposób!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifaVeIQpmUajZ0Lqxq-vJPa7xrxTqP3VGboYJHwVu3CL6lgIUKJpAlicq0ux5R_ng6cEIYHoQzqjO8d2She09QyFrnAaTGaqoJ5QO4Lri9vZwsFtfJ0KPS-I2FYxy1q9qw6Rltr8zUssQ/s1600/bombka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifaVeIQpmUajZ0Lqxq-vJPa7xrxTqP3VGboYJHwVu3CL6lgIUKJpAlicq0ux5R_ng6cEIYHoQzqjO8d2She09QyFrnAaTGaqoJ5QO4Lri9vZwsFtfJ0KPS-I2FYxy1q9qw6Rltr8zUssQ/s640/bombka.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">internety</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-90503023883245658332015-12-17T10:47:00.000-08:002015-12-18T01:37:09.347-08:00ignorantka<div style="text-align: justify;">
ignorować jest podobno gorzej, niż nie wiedzieć. brak - nawet elementarnej - wiedzy wynikać może z niemożliwości jej pozyskania (nie ma kasy na książki, nie ma biblioteki w miejscowości, nie ma potencjału w domu rodzinnym...) lub ze zwyczajnego lenistwa. zawsze to jednak jakieś wytłumaczenie. ignorancja natomiast, idąc za słownikiem języka polskiego, to celowe działanie, sprowadzające się do nie zauważania i/lub nie brania pod uwagę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
taka jestem ostatnio. rozmyślnie wybiórcza. nie zauważam, że coś może być na rzeczy, ignoruję docierające do mnie rewelacje (tak, te ze sceny politycznej także), lekceważę i bagatelizuję niejasne sygnały i komunikaty nie-wprost. w zasadzie po raz pierwszy mam letni stosunek do świąt (temperatura!) i tego, że niedługo będę mogła zacząć wszystko od nowa. życie zatoczy koło i wszyscy jak jeden będziemy udawali, że mamy setną szansę na spełnienia swoich marzeń. jakoś bliższe mi jest przekonanie, że bez pracy - również nad i ze sobą - nie ma kołaczy i nic się samo nie zrobi. jakikolwiek cud się nie zdarzy i za rok mogę być w tym samym miejscu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wracając do ignorancji... zimna sucz ze mnie żadna. nawet nie aspiruję do takiej fasady. pomijam niektóre wątki rozmyślnie, żeby nie wkurwiało, żeby nie bolało, żeby dało spokój. oszczędzam energię, staram się wytyczyć nowe - w założeniu o wiele lepsze - ścieżki. plany? owszem. realizowane będą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
z czytaniem niestety mam podobnie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht0ydCvXNuSfoA-LiHQCX_Lychx_R7yzAk6FPaYP5IdV2_3JfjF-3c74QzwlBw_ULfGHe5rwOLxjnAg270ucSHMk0b1WnLPYNyAxftiYS4rNpOlBEq-AcKTn_nCnIRb_tsxCcd0kENs3o/s1600/czyta%25C5%2582am.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht0ydCvXNuSfoA-LiHQCX_Lychx_R7yzAk6FPaYP5IdV2_3JfjF-3c74QzwlBw_ULfGHe5rwOLxjnAg270ucSHMk0b1WnLPYNyAxftiYS4rNpOlBEq-AcKTn_nCnIRb_tsxCcd0kENs3o/s640/czyta%25C5%2582am.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">facebook/bardzobrzydkierysunki</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-13521018789495645892015-12-06T00:42:00.000-08:002015-12-06T04:42:52.316-08:00poprawna<div style="text-align: justify;">
zaczęło się od tego: "siedź prosto. nie garb się". poprawna postawa jest przecież bardzo ważna. po drodze było mniej więcej tak, jak w filmie: "nie kop pana". bo co? bo się spocę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
poprawnie wykonane ćwiczenie, może dupy nie urywało, ale było... poprawne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
poprawne zachowanie jest powszechnie pożądane. mam wrażenie, że u każdego, tylko nie u nas. zgadza się?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
poprawność polityczna w naszej rzeczywistości faktycznie nie istnieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
poprawność obyczajowa? zapomnij! chociaż, to przecież takie wygodne. jesteś poprawny - jesteś w porządku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
a ja? poprawna do bólu. tak bardzo, że aż mdli. tak, mnie. innych? może. nie pytałam. to takie niepoprawne skupiać się na sobie. ktoś może pomyśleć, że jestem zarozumiała. suka na dodatek. myśli o sobie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
zdałam sobie sprawę, że moja strefa komfortu poprawnością stoi. szczelnie otulona ma się dobrze. a mnie coraz bardziej uwiera. do tego stopnia, że oglądając niedawno komedię w teatrze na początku nie mogłam się odnaleźć. wątek arabski i kolejny - mocno homoseksualny w dzisiejszych czasach? obśmiewany na dodatek przez całą widownię? takie niepoprawne! ale przecież, teatr po to jest. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
balans - stan klucz. nie mylił się ten, kto stwierdził, że złoty środek jest nastawieniem(?), do którego warto dążyć. permanentna poprawność jest taka nudna! nawet nie do porzygu. nie ma czym zwracać. luz warto wrzucić. zatroszczyć o siebie. przestać narzekać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsPZyD2of5IvcNU5pnQEIY6TCZdQj7k4NODYC17aEEQLc1YLWQrHbKuuomPX936PwjZmSjHAUV9hHgwuTwQRf4Wy16JZpxnh4KnYFVQ9Fh4unUsrJQjXCeexaPam_4NVVfoSeHvrxLfxI/s1600/balans.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="514" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsPZyD2of5IvcNU5pnQEIY6TCZdQj7k4NODYC17aEEQLc1YLWQrHbKuuomPX936PwjZmSjHAUV9hHgwuTwQRf4Wy16JZpxnh4KnYFVQ9Fh4unUsrJQjXCeexaPam_4NVVfoSeHvrxLfxI/s640/balans.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">internety</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-7356776833435347582015-11-23T11:20:00.000-08:002015-12-02T02:41:43.063-08:00POSZUKUJĄC #7 kres<div style="text-align: justify;">
praca na własny rachunek, prawie w każdym przypadku, wiąże się z wykonywaniem kolejnych zadań w bardzo egzotycznych - najczęściej mocno nocnych porach. osobiście znam zaledwie kilka osób, które są w stanie (jakim cudem? - nie wiem) unormować swój czas pracy "od do".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pracując przy domowym biurku mam komfort, na przykład w postaci piżamowego dress code'u(!), oszczędzam sporo czasu, przeznaczonego w innym przypadku na dojazd do i z miejsca zatrudnienia, mogę w zasadzie w dowolnym momencie zająć się czymś bardziej palącym, albo zwyczajnie wyjść na spacer czysto towarzyski.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czasami jednak łapię się na tym, że <a href="http://pisanki-agta.blogspot.com/2014/02/poszukujac-4-do-pracy-dobrze-wyjsc.html" target="_blank">do pracy dobrze wyjść</a>. zwłaszcza wtedy, gdy zdecydowanie przesadzam z mało efektywnym siedzeniem przed komputerem i bardzo małą ilością snu. nie tak dawno temu, śpiąc mniej więcej po cztery godziny (tak trzy/cztery dni z rzędu) odczułam - jakkolwiek można - KRES.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijWdtZ_w4vZ7zGc0UH62FVOPa8qziMfLTa1UBQynpUq71UHj8aZoMhF_cIRwWQVgYR9RGfKjogxyyRwuvsH4BmggTrxFSA6OLHo48P8Ebu_tziuS7l_XYgC3QVLWKjENi1sBsHKQ8JXSg/s1600/marcysia32.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="388" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijWdtZ_w4vZ7zGc0UH62FVOPa8qziMfLTa1UBQynpUq71UHj8aZoMhF_cIRwWQVgYR9RGfKjogxyyRwuvsH4BmggTrxFSA6OLHo48P8Ebu_tziuS7l_XYgC3QVLWKjENi1sBsHKQ8JXSg/s640/marcysia32.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Marcysia z Painta, facebook.com/MarcysiazPainta</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
padłam na łóżko mniej więcej o drugiej z myślą, że wstanę rano i dokończę... nie wstałam. nie dałam rady. pojawiające się w mojej głowie - już rano - koncepcje typu "po co komu sen" i "skoro dziesięć lat temu dawałam radę, teraz też dam", były wyraźnym sygnałem, że przeginam. leżąc jeszcze w barłogu, pomyślałam sobie, że czas przeorganizować to wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jak to zrobić? sprawić, że coś świetnie brzmiące w teorii, sprawdzi się w moim osobistym świecie? przede wszystkim, za wielki sukces uznałam samą refleksję nad (chciałam, nie chciałam) wypracowanym stanem. zbiegiem przypadków(?) uczestniczyłam w ostatni weekend w zajęciach, na których między innymi poznałam <b>CZTERY ĆWIARTKI</b> <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Ken_Wilber" target="_blank">Wilbera</a>. odnoszący się do poziomów (struktury) świadomości człowieka/świadomości w ogóle, świetnie nadaje się do przeanalizowania mojego położenia, "tu i teraz", stopnia zaangażowania w poszczególne obszary mojego życia: <b>ja subiektywnego</b>, realizowanego poprzez rozwój osobisty, <b>ciała</b> - tego co od niego biorę oraz tego, co jemu daję, <b>relacji</b>, w których jestem/nie jest z innymi i z otoczeniem (kulturą), i wreszcie mojego stosunku do <b>pracy</b>, <b>środowiska </b>i <b>ekologii</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jak to brzmi? w moim przypadku taka analiza - szczere przyjrzenie się sobie z lotu ptaka i swoista inwentaryzacja zasobów, oraz przedyskutowanie tego z drugą osobą bardzo mi pomogły. zobaczyłam co i jak. zobaczyłam, na ilu polach posiadam umiejętności i doświadczenie, z których mogę czerpać pełnymi garściami. uczucie warte wysiłku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dzisiejszy dzień zaczęłam od sporządzenia tygodniowej listy <b>DO ZROBIENIA</b>, na którą wrzuciłam nawet wizytę u dentysty i u znajomych<b>. </b>przyznaję, do niedawna śmieszyły mnie takie rozwiązania. mam świetną pamięć, uznawałam więc za wszelkie listy (poza zakupowymi) za fanaberie godne freelancera. już tak nie uważam - posypuję głowę popiołem i upatruję w tym systemie rozwiązania dla mnie ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-76238110633020922972015-11-08T11:36:00.000-08:002015-11-08T11:36:04.746-08:00efekt motyla<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiOAeRJyF5U9-KQevEpmd0jREtusK4BBOzXYXFcgPegn88TMEf9NXb_0XmaKqxpXuHCWZSLCXkIu95zm7azLqK4EiOeytaoqkGfCSn4jW3Ug0ntKOFyEswvt2WunmI54edoe48x50cpfU/s1600/efekt-motyla.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiOAeRJyF5U9-KQevEpmd0jREtusK4BBOzXYXFcgPegn88TMEf9NXb_0XmaKqxpXuHCWZSLCXkIu95zm7azLqK4EiOeytaoqkGfCSn4jW3Ug0ntKOFyEswvt2WunmI54edoe48x50cpfU/s640/efekt-motyla.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
definiowany jako <i>anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego, wyjątkowo wrażliwego na dowolnie małe zaburzenia, układu równań</i> (przecież wiadomo!), kojarzony raczej z filmem o takimże tytule, efekt motyla przeze mnie stosowany jest jako metafora powiązań naszych - tak, precyzuję, moich - zachowań i wyborów, podjętych w dalszej lub bliższej przeszłości, z tym co dzieje się teraz. można prościej? jasne: nic nie pozostaje bez echa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #0b5394;">o związkach będzie. </span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
pomijając miłosne uniesienia, motyle w brzuchu - a jakże(!), emocjonalne napięcia, zgrzyty i rozejmy, orgazmy cielesne i intelektualne, a także całą życiową resztę, olśniło mnie ostatnio. wszystkie moje dotychczasowe relacje rzutują na moje obecne nastawienie. kilkuletnie strategie, które obierałam i dość skutecznie wykorzystywałam w różnych partnerskich sytuacjach, kładą się śladem na - powtórzę się, owszem - moją obecną postawę. można prościej? oczywiście: łapię się na tym, że znowu k*rwa robię to samo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
jestem wyczulona na zmiany nastroju (doprecyzujmy: nie mojego), na łudzące podobieństwo pewnych historii, z automatu wywołujących u mnie panikę (jak się zachować??? która strategia będzie najlepsza???!), na sygnały, których de facto nie ma i w zasadzie na wszystko. popadłam w przesadę, również somatyczną. po czteroletnim związku z wegetarianinem (proces myślowy: on nie je mięsa -> je soję -> ja jem soję razem z nim), uczuliło mnie - najprawdopodobniej na skutek reakcji krzyżowej - na tę cholerną sojowa dietę. nie ma próżni. wszystko jest ze sobą powiązane. wdrukowuje się w mózg i ciało, wyskakując jak pajac z pudełka przy każdej nadarzającej się okazji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
to nic, że teraz jest inaczej (każda relacja jest niepowtarzalna), jestem starsza i jakoś uczuciowo mądrzejsza - wszystkie doświadczenia traktuję jako niezwykle cenne. w sytuacji podbramkowej prawie zawsze pojawiają się MYŚLI. i są. i tkwią. i wiercą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
a przecież wiem, widzę, czuję całą sobą, że to całkiem nowa jakość. powtarzam sobie (piszę czasami na kartce) WYLUZUJ. pomaga. na coraz dłużej.</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-83031431863721220342015-11-03T10:59:00.001-08:002015-11-03T10:59:56.460-08:00jej suki<div style="text-align: justify;">
kontrowersja w tytule prawie zawsze stanowi skuteczny chwyt marketingowy. tak sobie wyobrażam, bo faktycznie nie mam nawet krztyny pojęcia, jak działa piśmienniczo-wydawnicza machina. podejrzewam jednak, że tytuł TEJ książki nie był przypadkowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKkdJam0Z3aldpDUdHk9rjxflpuKGjwz0TBLQhAT0Xk_UQUd5i8WLaXv8Cs42FttIYdy_pBC4SRypO5rc3R4djdu7qTQ4sRMY_as3EvczwHfhwsrbDI_dspqdSjpDeEFEaBNy-7Dg5AoY/s1600/suki.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKkdJam0Z3aldpDUdHk9rjxflpuKGjwz0TBLQhAT0Xk_UQUd5i8WLaXv8Cs42FttIYdy_pBC4SRypO5rc3R4djdu7qTQ4sRMY_as3EvczwHfhwsrbDI_dspqdSjpDeEFEaBNy-7Dg5AoY/s320/suki.jpg" width="235" /></a>sucze nazwy -> <a href="http://pisanki-agta.blogspot.com/2014/04/zauje.html">PORÓWNAJ</a> <- zazwyczaj nie pozwalają mi przejść obojętnie obok półki w księgarni/regału z książkami u jakiegoś znajomego. tak już mam. najzwyczajniej i ordynarnie. ciągnie swoja do swej?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
książka Kofty opisuje historię głównej bohaterki (suki przez duże eS) i poboczne wątki łączących się z nią osób, odkrywa znany-nieznany świat(ek) samotnej babki, próbującej uporać się ze swoją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. pojechałam tandetą? znajomy scenariusz? materiał na telenowelę? zapewniam, w mojej opinii tekst jest naprawdę dobry. nie wspominam już o warstwie językowej, bo warsztat autorka ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Suki-ebook/p0304962i030#Darmowy-fragment">"Suki"</a>. niespełna 350 stron. czyta się lekko i płynnie. pestka dla niektórych. polecam zwłaszcza rozdział dziesiąty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-26158285667606034592015-10-07T08:11:00.000-07:002015-11-23T11:40:10.291-08:00POSZUKUJĄC #6 odważ się<div style="text-align: justify;">
w poszukiwaniu pracy stałej lub dodatkowej śmiało możemy wskazać tysiące - nie, no dobra, setki, a może zresztą dziesiątki - elementów, mających wpływ na nasze szanse, na przykład w procesie rekrutacji. zbierane latami/miesiącami doświadczenie, kompetencje, posiadane umiejętności, wykształcenie (choć coraz rzadziej), gotowość pracy w zespole, miła aparycja(!), samopoczucie rekrutera, preferencje szefostwa... jak to mówią "sky is the limit".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
zazwyczaj do złożenia aplikacji skłania nas - a mnie na pewno, potrzeba posiadania zajęcia, najlepiej takiego za które płacą nie z łachą i wyrozumiałością, ale z uśmiechem na ustach, lub też potrzeba dopełnienia swojego ciwi/portfolio (jak kto woli). inne pomysły nie przychodzą mi do głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
w przypadku tak zwanej freelancerki - słowo tak modne, że chyba już passe, skłaniam się do tego drugiego powodu. i właśnie ja, działająca ostatnio, można powiedzieć pół-na-pół, poczułam tę potrzebę. zanim jednak wprowadziłam ją w fazę realizacji musiała pojawić się <b>ODWAGA</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
właśnie ONA jest u mnie kluczowa. ostatnio rozmawiałam z kuzynką o tym, co skłania ją do działania. w jej przypadku jest to sam <b>POMYSŁ</b>. pojawia się i nie ma wymówek, zastanawiania się, rozkładania na czynniki pierwsze. po prostu: wchodzi w to, albo nie (tak przynajmniej to widzę). ja pomysłów mam kupę i jeszcze trochę. nie analizuję ich przesadnie. siedzą w mojej głowie, na papierze, w pliku ewentualnie i czekają. a na co? a no właśnie! na to, że się odważę. a z tym różnie bywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Freud, psychologia procesu, transakcyjna i jaka tylko, pewnie znalazłyby wytłumaczenie mojej postawy. bez przesadnego wnikania w najodleglejsze przeżycia, stwierdzam, że ma to związek z poczuciem wartości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
w każdym razie, jakiś czas temu <b>ODWAŻYŁAM SIĘ</b>. zrobiłam krok. jeden, drugi, pięćdziesiąty. wylazłam (inaczej tego nie ujmę) z mojej strefy komfortu. i co? zostałam super przyjęta. dałam się poznać z zupełnie innej strony. otworzyły się przede mną drzwi, których nie brałam pod uwagę. trudno było mi w to uwierzyć (puk puk, wiaro w siebie), a jednak. było warto.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-vsgbfhe_Oioio1_aworvGYQQCe7S4WvLsfnUfeNrNXyvEKGtwItjTIS6V6VI65wvEMaQflyUKxSLyi-mpLdYO9DAJHiRppkZHiIWBtXLx6cSQXxN_ewh0WnV0It5RG4nQ0bOYAFNuSE/s1600/odwaga.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-vsgbfhe_Oioio1_aworvGYQQCe7S4WvLsfnUfeNrNXyvEKGtwItjTIS6V6VI65wvEMaQflyUKxSLyi-mpLdYO9DAJHiRppkZHiIWBtXLx6cSQXxN_ewh0WnV0It5RG4nQ0bOYAFNuSE/s1600/odwaga.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
teraz tylko muszę dbać o to, żeby tego nie spieprzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-51105159763104383872015-09-21T13:50:00.000-07:002015-09-21T13:55:19.765-07:00dorosła(m)?<div style="text-align: justify;">
"usłyszeć od matki, po raz pierwszy w życiu, że jestem dorosłą, trzydziestoletnią(!) kobietą - bezcenne. tym bardziej, że wyjeżdżając na urlop (z resztą rodziny), ustanowiła (z troski zapewne - o siebie czy o mnie?) nadzór sąsiedzki, zaprzeczając poprzedniej deklaracji" - tak napisałam na fejsie dwa miesiące temu. coś się zmieniło?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
wyznaję, a raczej trzymam się jak rzep swetra zasady, że nie mam wpływu na to, co robią, mówią, myślą, czują inni. to znaczy, wpływ mieć mogę, ale moją postawą, słowami, szczerością wyznań. komunikacja to podstawa - kolejna powtarzana przeze mnie prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
czy rozmawiam z moimi rodzicami? tak. czy jestem z nimi w komunikacji, dziejącym się procesie otwartym na kontakt, słuchanie, zrozumienie, poszanowanie wyborów? nie. coś między nami siedzi, z obu stron. wiem, że wzajemnie możemy na siebie liczyć. szacunek - owszem. miłość - owszem. uczucia - ukryte. empatia (wyświechtana jak "honor", ale równie ważna) - brak. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
co powyższe ma wspólnego z dorosłością? a no to, że zrozumienie stanowi jej sedno. poszanowanie odrębności, dokonywanych wyborów, zaufanie sobie i partnerowi. pozwolenie sobie i im na bycie wolnym.<br />
<br />
czy zatem coś się zmieniło?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
mój DOROSŁY łapie równowagę. balans pomiędzy spontanicznością i kreatywnością DZIECKA a ostrożnością, niewiarą, zaborczością i utartymi - zazwyczaj niesprawdzonymi - scenariuszami RODZICA. odcinam się - nie zamykam. uwalniam powoli, na tyle, na ile jestem w stanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx8rDByoTVeyiYgBJC7okNN0TQ5a7BwrTCPeT-4xXFQc4EPbLXbJ76r0sjT53WOgHpAofLDIdbPwax_Q7ilihTKMJFdzh7yVD6XDzBjCXkxKaI1zHO8tVhwCxNakj9O3yQR5xpTkoJr5k/s1600/b%25C4%2599dzie+dobrze.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx8rDByoTVeyiYgBJC7okNN0TQ5a7BwrTCPeT-4xXFQc4EPbLXbJ76r0sjT53WOgHpAofLDIdbPwax_Q7ilihTKMJFdzh7yVD6XDzBjCXkxKaI1zHO8tVhwCxNakj9O3yQR5xpTkoJr5k/s1600/b%25C4%2599dzie+dobrze.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">rys. ENDO, Wysokie Obcasy</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
przede mną długa droga.</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4540782942283824802.post-18547650481755560642015-08-26T04:33:00.001-07:002015-08-26T04:33:44.818-07:00wielokrotnie złożony (recenzja z prywatą)post usunęłam.<div>
ze względów zależnych mniej lub bardziej ode mnie.</div>
agtahttp://www.blogger.com/profile/09703960177529085656noreply@blogger.com0